wtorek, 31 sierpnia 2021

PRZEPIS NA KSIĄŻKĘ || "Szczęśliwe zakończenie" - Paulina Wróbel

Serdecznie zapraszam na wywiad z Pauliną Wróbel, autorką powieści "Szczęśliwe zakończenie".

P – jak PROCES TWÓRCZY
Czy pisząc „Szczęśliwe zakończenie” wiedziałaś od razu, co się wydarzy w kolejnych rozdziałach, czy tworzyłaś wydarzenia na bieżąco?

Przystępując do pracy, miałam ogólny zarys tego, co wydarzy się po drodze, jednak bardzo szybko fabuła podążyła własnym torem. Nie planowałam tego, że bieg wydarzeń będziemy śledzić głównie z perspektywy męskiego bohatera, Tomka. To wyszło zupełnie spontanicznie. Pierwszy szkic wyglądał inaczej niż ostateczna wersja – nawet zakończenie było inne. Pozwoliłam się prowadzić moim bohaterom i akcja nieraz mnie zaskoczyła. Często nie wiedziałam, co wydarzy się w kolejnym rozdziale, przez co bardzo łatwo było mi zmotywować się do dalszej pracy nad powieścią: chciałam koniecznie poznać dalszy ciąg!

R – jak ROZMOWA

Czy tworząc „Szczęśliwe zakończenie” konsultowałaś z kimś elementy fabuły? Czy ktoś pomagał Ci w udoskonaleniu powieści?

Tak! Mam ogromne szczęście, ponieważ mam wokół siebie osoby, z którymi mogę konsultować wszelkie wątpliwości. Kwestie zawodowe, czyli charakter pracy Tomasza konsultowałam ze znajomym fotografem, z kolei te bardziej „prywatne” zachowania bohaterów konsultowałam z pierwszymi czytelnikami. Niezliczone godziny przegadałam z moją przyjaciółką Zuzą, która niesłychanie mi pomogła i motywowała do dalszej pracy. Robi to zresztą także przy wielu innych moich tekstach, za co jestem jej ogromnie wdzięczna!

Z – jak ZAKOŃCZENIE

Czy już na samym początku wiedziałaś, jak zakończysz „Szczęśliwe zakończenie”?

Wydawało mi się, że tak, ale ostatecznie powieść zakończyła się zupełnie inaczej niż pierwotnie planowałam. W miarę jak poznawałam bliżej moich bohaterów, zaczynało stawać się dla mnie jasne, że ci ludzie nigdy nie postąpiliby tak, jak chciałam na początku. Jeśli chodzi o moje postaci, to często mam wrażenie, że jako autorka mam coś do powiedzenia tylko do trzeciego rozdziału – później bohaterowie robią, co chcą, a mnie pozostaje jedynie opisywanie ich życiowych perypetii.

E – jak EMOCJE

Jakie emocje i uczucia towarzyszyły Ci w trakcie pisania „Szczęśliwego zakończenia”?

Pamiętam, że po napisaniu kilku rozdziałów, gdy fabuła zaczyna zwykle żyć swoim życiem, byłam przede wszystkim bardzo podekscytowana i chciałam poznać dalszy ciąg tej historii. Miałam w głowie kilka scen, do których chciałam dotrzeć jak najszybciej! Bywały momenty, gdy gniewałam się na bohaterów, a w szczególności na bezduszną producentkę programu, Weronikę – co absolutnie nie zmienia faktu, że pisanie złych bohaterów sprawia mi także ogromną frajdę.

P – jak PRAWDA

Czy w „Szczęśliwym zakończeniu” pojawiają się elementy z prawdziwego życia?

Zawsze coś drobnego się pojawia!  Czy to cytat kogoś znajomego, czy jakieś zachowanie lub zdarzenie… Jednak są to zwykle drobne elementy w fabule, takie oczka puszczone do przyjaciół. Kilku drugoplanowych bohaterów „Szczęśliwego zakończenia” ma imię na cześć kogoś znajomego. Ogólnie jednak żadne zdarzenie ani żadna postać nie znajdą stuprocentowego odwzorowania w rzeczywistości.

I – jak IMPULS

Kiedy pojawił się u Ciebie impuls, który rozbudził gotowość do napisania „Szczęśliwego zakończenia”?

Od dawna jestem fanką kilku reality shows i tak pewnego wieczoru wpadłam na pomysł formuły programu „Szczęśliwe zakończenie”, który był takim miksem wszystkiego, co widziałam do tej pory. Później stworzyłam bohaterów, po czym zadałam sobie pytanie: „A co by było gdyby…?”. Zwykle to się właśnie tak zaczyna! Po podzieleniu się pomysłem z przyjaciółkami i po otrzymaniu zielonego światła w postaci entuzjastycznego „Czytałabym!” zabieram się za pisanie i tak też było w tym przypadku.

S – jak SAMODYSCYPLINA

Czy „Szczęśliwe zakończenie” pisałaś codziennie w określonych porach dnia? A może tworzyłaś ją spontanicznie, wtedy, kiedy akurat miałaś na to czas?

Mam dość nieregularny czas pracy, więc piszę w wolnych chwilach, a te trafiają się o różnych porach. Na początku bywa ciężko i wiele godzin spędzam jedynie na rozmyślaniach, lecz po kilku dniach intensywnej pracy z tekstem, fabuła rusza z kopyta i mam wrażenie, że powieść pisze się sama. Czasami czuję się wtedy tak, jakbym oglądała film i gdyby nie zajęte klawiaturą palce, z pewnością wcinałabym wtedy popcorn.

Dziękuję za rozmowę!
Przeczytaj recenzję.


Wywiad powstał we współpracy z Wydawnictwem Lira.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥