środa, 13 października 2021

PRZEPIS NA KSIĄŻKĘ || "Wredny kurdupel" - Małgorzata J. Kursa


Serdecznie zapraszam na wywiad z Panią Małgorzatą Kursa, autorką powieści "Wredny Kurdupel".

P – jak PROCES TWÓRCZY

Czy pisząc „Wrednego Kurdupla”, wiedziała Pani od razu, co się wydarzy w kolejnych rozdziałach, czy tworzyła Pani wydarzenia na bieżąco?

Nigdy nie wiem, co się wydarzy. Mam w łepetynie ogólne zarysy, ale idę na żywioł. Jedyne, co muszę wiedzieć, to: kto zginął, jak zginął, kto zabił i dlaczego.

R – jak ROZMOWA

Czy tworząc „Wrednego Kurdupla” konsultowała Pani z kimś elementy fabuły? Czy ktoś pomagał Pani w udoskonaleniu powieści?

Jestem w tej komfortowej sytuacji, że mam przyjaciółkę, którą gnębię telefonicznie, kiedy utknę. Jest niezastąpiona, bo nie tylko podrzuca mi rozmaite opcje, ale i bez miłosierdzia wytyka każdą napisaną głupotę. A poza tym mam fantastyczną redaktorkę p. Joannę Fortunę, która nie boi się sugerować zmian. Po prostu jestem szczęściarą.

Z – jak ZAKOŃCZENIE

Czy już na samym początku wiedziała Pani, jak zakończy się powieść „Wredny Kurdupel”?

Nie wiedziałam. Szczerze mówiąc, nigdy tego nie wiem. A po wszystkich pracach redakcyjnych i korektorskich nie wracam do swoich książek, żeby się nie stresować i nie kombinować, że wszak mogłam coś napisać inaczej.

 

E – jak EMOCJE

Jakie emocje i uczucia towarzyszyły Pani w trakcie pisania „Wrednego Kurdupla”?

Strach, że nie zdążę oddać tekstu w terminie i oczopląs, bo wciąż coś sprawdzałam i miałam pootwieranych mnóstwo stron. Nie żałuję, bo sporo się dowiedziałam o sztuce, ikonach, ceramice użytkowej i samym Roztoczu – to jest mój zysk osobisty.

P – jak PRAWDA

Czy we „Wrednym Kurduplu” pojawiają się elementy z prawdziwego życia?

W każdej książce pojawiają się jakieś elementy prawdziwego życia. Fabuła pozostaje fikcją, ale bohaterowie muszą być jakoś osadzeni, żeby czytelnik w nich uwierzył. Albo żeby choć pomyślał – przecież to mogło się wydarzyć.

I – jak IMPULS

Kiedy pojawił się u Pani impuls, który rozbudził gotowość do napisania „Wrednego Kurdupla”?

Bardzo zazdroszczę wszystkim, których takie impulsy dotykają. Zodiakalnie jestem Bliźniakiem, więc chaos to moje drugie imię. Jeśli z tego chaosu wydłubię jakąś zabawną scenkę, sytuację czy dialog, zaczynam szukać skojarzeń. Z tych skojarzeń powstaje tytuł, a do niego dopiero dopasowuję historię, którą chcę opowiedzieć.

S – jak SAMODYSCYPLINA

Czy „Wrednego Kurdupla” pisała Pani codziennie, w określonych porach dnia? A może tworzyła Pani powieść spontanicznie, wtedy, kiedy akurat miała Pani na to czas?

Jestem normalną polską babą w wieku popoborowym. Mam takie same obowiązki, jak większość moich rodaczek, a służbą nie dysponuję. Czytam (z ogromną przyjemnością) kilkanaście książek miesięcznie, ponieważ jestem recenzentką na portalu Książka zamiast Kwiatka. Piszę pomiędzy robieniem zakupów, sprzątaniem, gotowaniem, obsługą rodziny i kota. A tyleż samo czasu, co pisanie, zajmuje mi poszukiwanie konkretnych informacji. Większości z nich nie użyję w książce, ale muszę je mieć, żeby wyobrazić sobie, zobaczyć jakąś sytuację czy zrozumieć funkcjonowanie sprzętu. Pisanie to po prostu dodatkowy etat, na który muszę znaleźć czas, bo mnie do tego zobowiązuje umowa. I, wciąż jeszcze, czytelnicy. Kiedy uznają, że mają mnie dosyć, zamienię pisanie na czytanie i zostanę milutką emerytką, bo zdążę już cała swoją niezgodę na głupotę wypyszczyć w swoich czytadłach.

Pani Hannie dziękuję serdecznie za zaproszenie, a wszystkim tym, którzy przetrwali tę moją spowiedź przesyłam od Ducha i od siebie pozdrowienia z Kraśnika.

 

Wywiad powstał we współpracy z Wydawnictwem Lira.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥