czwartek, 6 września 2018

241."Łzy Tess" - Pepper Winters || RECENZJA


Łzy Tess - Pepper Winters

Dwudziestoletnia Tess Snow prowadzi spokojne życie. Jest o krok od rozpoczęcia kariery na rynku nieruchomości, a jej chłopak to idealna mieszanka czułości i odpowiedzialności. Aby świętować ich drugą rocznicę, Brax robi jej niespodziankę i zabiera na wycieczkę do Meksyku.

Romantyczne plaże, gorący seks i świetna zabawa — tego spodziewa się Tess. Dziewczyna nie wie, że zostanie uprowadzona, odurzona narkotykami i sprzedana. Siłą wepchnięto ją w mroczny świat prostytucji i zdegradowano do roli zabawki. Jej nowy pan, tajemniczy Q, nie lubi się dzielić.

Czy Brax odnajdzie i uratuje Tess, zanim jej nowy właściciel całkowicie ją zniszczy? Czy dziewczyna odnajdzie w sobie siłę, aby walczyć o swoje bezpieczeństwo i wolność?


Po przeczytaniu tej książki, miałam w głowie jeden wielki mętlik. Przyznaję, że trochę mi zajęło zanim dobrnęłam do ostatniej strony, bowiem wolałam sobie dawkować wszystko to co się dzieje w tej książce. Czy spodziewałam się tego? Absolutnie. Jednak chyba nie do końca jestem przekonana, co do tej historii. Motyw porwania, naprawdę do mnie przemówił. To co potem działo się z Tess, również. Ale... Jak Tess znalazła się w posiadłości Q, to już kompletnie mi się to nie podobało... Niewolnica i Pan. Okej to rozumiem. Ale jednak myślę, że w takim wypadku pomiędzy bohaterami powinien być jakiś dystans. A oni wręcz zjadali się wzrokiem. Q ledwo dotknął Tess, a ona cała płonęła... No naprawdę nie poczułam tego. Myślałam raczej, że to będzie historia z tych, gdzie porwana dziewczyna będzie nieustannie bita i katowana przez porywacza. Będzie błagać o wolność, o powrót do codzienności, a nie o kolejne uderzenie i ostry sex. Z tej historii narodził się jakiś ckliwy romans z biczowaniem i sexem na stole bilardowym... Wiecznie poniżana Tess, za każdym razem i tak rozkłada nogi dla swego Pana. Nie było tutaj ani grama romantyzmu, podchodów i subtelnych uniesień. Pan każe, sługa robi. Q bije Tess, ona jest cała mokra. Przepraszam bardzo, ale czy normalna kobieta tak się zachowuje? Chyba jednak nie...

Książka ma jednak kilka plusów. Chyba. Starałam się wydobyć choć ociupinkę. Dziękuję autorce za to, że wkomponowała w całość syndrom sztokholmski. Z resztą, tak sobie teraz myślę, że to nic odkrywczego w takiego typu książkach. Ofiary często odczuwają przyjemność, sympatię i solidarność z rąk swoich oprawców, zamiast strach i ogromną chęć powrotu do życia codziennego. Do kolejnego atutu niniejszej publikacji mogę zaliczyć styl i język jakim operuje autorka. Treść przyswaja się raczej lekko i bez większych zgrzytów, gdyby nie fakt, że główna bohaterka strasznie mnie irytowała, to przeczytałabym tę książkę w maksymalnie dwa dni, a tak to ją trochę wymęczyłam... Bardzo wymęczyłam. Tess przed porwaniem, była kobietą, która domagała się od swojego chłopaka łóżkowych rewolucji, czego on nie był w stanie jej dać. Kiedy trafiła do rąk Q, otrzymała to czego oczekiwała od Brax'a... Przepraszam bardzo, ale nie przemówiło to do mnie... Ja naprawdę lubię taką literaturę, ale tutaj było tego wszystkie ZA dużo. Całość była ZBYT przekoloryzowana i na tyle mało realistyczna, że zastanawiam się, jak ja w ogóle przeczytałam tę książkę. 

Chyba żadna powieść, nie wywoła we mnie tylu sprzecznych emocji, jak Łzy Tess.  Są elementy intrygujące, które dobrze ze sobą współgrają, a później poziom opada, moja energia również opadła i czytanie ostatnich rozdziałów stało się dla mnie uciążliwe, choć pozwoliło na rozwikłanie drzemiącego w Q sekretu. Dlaczego trudni się tym, czym się trudni i dlaczego jest taki jest. Było jeszcze kilka fragmentów, którym absolutnie mówię NIE, ale z uwagi na to, iż stanowią one jedne z kluczowych scen, nie mogę Wam o nich opowiedzieć, aby nie zdradzić zbyt dużo i aby nie odebrać Wam przyjemności czytania. Jeśli w ogóle czytanie tej książki może być przyjemne i jeśli w ogóle się na nią skusicie. No cóż. Ja osobiście nie polecam. Jednak książka może mieć swoich zwolenników, może komuś z Was uda się odnaleźć w tej historii więcej plusów. Historia ta miała  potencjał. Naprawdę miała.  Jednak wyszło z niej to co wyszło. Przerysowany dark romans.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję 
Wydawnictwu Kobiece.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥