piątek, 2 listopada 2018

Szczęśliwa siódemka - czyli siedem pytań do... Anny Olszewskiej || WYWIAD


Serdecznie zapraszam na Szczęśliwą siódemkę, czyli siedem pytań do...  Anny Olszewskiej autorki książki Moja irlandzka piosenka.

Może na początek opowiesz Nam coś o sobie?  Kim jest Anna Olszewska?
Myślę, że w pierwszej kolejności mamą. Mam trójkę wspaniałych dzieciaków i od paru lat moje życie kręci się wokół nich. Prowadzę też swoją kancelarię. Poza tym jestem marzycielką. Zawsze chodzę z głową w chmurach i czasami mam wrażenie, że żyję w alternatywnej rzeczywistości, którą sama sobie wymyśliłam. Zresztą, niektóre sceny zamieszczone w książce po prostu mi się przyśniły. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła dodać, że jestem także pisarką :-).
Powiedz mi, kiedy pojawił się u Ciebie impuls, który rozbudził gotowość do napisania książki Moja irlandzka piosenka? Czy może pojawił się on pod wpływem jakichś wydarzeń, czy jednak rodził się rozważnie, stopniowo i bez pośpiechu?
Należę do osób, które działają pod wpływem impulsu i niestety nie można powiedzieć, że jestem rozważna. Kiedy coś sobie wymyślę przystępuję od razu do realizacji i co gorsza oczekuję natychmiastowych efektów. Sam początek pisania to był czas, kiedy moja najmłodsza córka stała się na tyle samodzielna, że mogłam powiedzieć sobie „Teraz czas dla mnie. Mogę realizować swoje marzenia o pisaniu.”
Czy trudno było Ci wydać pierwszą książkę? Czy pojawiły się jakieś przeszkody na drodze Mojej irlandzkiej piosenki nim trafiła ona do czytelników?
Mając w pamięci wszystko to, czego naczytałam się o rynku wydawniczym w Polsce, nie mogłam nadziwić się, że w ogóle ktoś postanowił dać mi szansę. Okazało się, że nawet nie jedno, ale kilka wydawnictw. Wobec tego mogę nazwać się szczęściarą. Przy wsparciu mojego wydawcy, który przeprowadził mnie przez cały proces obyło się bez przeszkód.

Co Cię najbardziej zaskoczyło w całym procesie wydawniczym?
Myślę, że zrozumiałam dlaczego wydawnictwa tak niechętnie wydają powieści debiutantów. Jak się okazuje umieć opowiadać ciekawe historie w zgrabny sposób to jedna rzecz, ale zupełnie czym innym jest praca nad gotowym tekstem. Szukanie błędów które wkradły się do książki w trakcie pisania i ich ciągłe poprawianie i udoskonalanie tekstu to żmudna praca, która jest tą mniej romantyczną częścią procesu wydawniczego. Jednak wiele się nauczyłam i pisząc drugą powieść czuję, że robię to zdecydowanie lepiej.
Jak Twoi bliscy zareagowali na wieść o wydaniu książki Moja irlandzka piosenka?
Szaleństwem. Obawiam się, że w tajemnicy przede mną wykupią cały nakład ;-). Tak naprawdę czuję od wszystkich wielkie wsparcie. Począwszy od męża i dzieciaków, którzy cierpliwie znoszą moje pisanie, a czasem służą pomocną dłonią. Mój najstarszy syn wymyślił imiona muzyków z kapeli Willa, natomiast mój mąż z niewyczerpanym spokojem naprawia wszelkie katastrofy związane z moim komputerem, mediami społecznościowymi i sprzętem elektronicznym. Mam też niezachwianą pewność, że poprze każdą moją decyzję. Wielkie wsparcie ma również od mojej siostry, która kręciła nosem, gdy dawałam jej do czytania kolejne rozdziały, a ona czuła, że można wykrzesać ze mnie jeszcze więcej. Od brata, który użyczył mi ze swoim wspólnikiem nazwy knajpy, a także bratowej, która jest skarbnicą najlepszych pomysłów na to co zrobić z gotową książką. No i oczywiście rodziców, których zaskoczyłam chyba najbardziej, ale teraz czuję, że są ze mną całym sercem. 

Jak wygląda Twoje otoczenie podczas tworzenia kolejnych stron książki, co lubisz mieć obok siebie, co Ci przeszkadza?
Na szczęście do pracy potrzebny mi hałas i zamęt. W mojej rodzinie nie ma zresztą innej opcji. Wszyscy spędzamy wspólnie każdą wolną chwilę i zwykle towarzyszy nam spory rwetes. Taka trochę włoska rodzina. Wobec czego większa część książki powstała, gdy szalał wokół mnie mój osobisty mały huragan. Natomiast, gdy udaje mi się zostać samej lubię pracować przy muzyce z obowiązkowym kubkiem herbaty. 
Jak wyglądają Twoje plany wydawnicze? Czy masz już może gotową kolejną powieść?
Kolejna powieść już powstaje i udało mi się napisać ponad połowę zaplanowanej historii. Jednak jako że bohaterowie żyją swoim własnym życiem myślę, że jeszcze parę razy uda się im zmienić moje założenia. 

Serdecznie dziękuję Ani za udzielenie odpowiedzi na moje pytania, zaś Was zachęcam do przeczytania książki i polubienia Fanpage autorki na Facebooku! 

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥