wtorek, 23 lipca 2019

408. "Na przekór" - Agata Polte || RECENZJA





"Miałam teraz tylko ją na świecie i tak bardzo się cieszyłam, że ona zawsze była przy mnie".

Laura, już za chwilę ma zostać absolwentką liceum. Oprócz tego, iż przygotowuje się do matury, to także trzy razu w tygodniu pracuje, jako recepcjonistka w przychodzi weterynaryjnej i jest wolontariuszką w schronisku dla zwierząt. Gdy dziewczyna była mała, jej ojciec odszedł od rodziny, a kilka lat później do Anglii wyjechała matka pod pretekstem szukania pracy - lepszego zarobku. I choć przekonywała córkę, że po nią wróci i razem rozpoczną nowy etap w życiu, tak jednak się nie stało. Na całe szczęście Laura odnalazła schronienie, wsparcie i miłość u swojej babci. Może również liczyć na Adama, dobrego przyjaciela, przed którym nie ma tajemnic i zahamowań. Pewnego dnia, niespodziewanie w życiu Laury pojawia się Filip i wprowadza do niego radość i beztroskę. Ale niestety nie trwa ona zbyt długo. Los po raz kolejny postanowił zadać cios licealistce...

„Bo prawdziwy ból można było zadać za dnia, w blasku słońca. I nie było to zadrapanie pazurami potwora, ugryzienie jakiejś bestii czy inne bzdury - ale zwykłe kłamstwo, obłuda i zawiedzione zaufanie. Zniknięcie, mimo obietnicy, że zostanie się na zawsze. To była potworność, ludzka potworność, którą można było zrujnować kogoś w jednej chwili".

UWAGA! BĘDĘ NARZEKAĆ!

„Na przekór” to moje pierwsze spotkanie z piórem Agaty Polte. Byłam pewna, że książka mnie zachwyci, wywoła wiele emocji i nie pozostawi obojętną na rozgrywające się dramaty i trudności. Niestety tak się nie stało. Z przykrością muszę napisać, że książka mnie nie porwała. Nie odczułam żadnych emocji, nie poczułam nawet chemii, która pojawiła się pomiędzy Laurą, a Filipem, nie poczułam nic... Tylko smutek, że zapowiadało się tak obiecująco, a skończyło niepomyślnie.

W książce Agaty Polte zabrakło mi dynamizmu i wydarzeń, które spowodowałyby, że moje serce będzie szybciej bić. Po raz kolejny przekonałam się również, że naprawdę nie powinno się oceniać książek po okładkach... Okładka "Na przekór" mnie zafascynowała, opis zaciekawił, ale wnętrze nie spełniło oczekiwań. Byłam pewna, że zaangażuje się fabułę, a tak naprawdę to się wynudziłam i zmęczyłam podczas poznawania kolejnych wydarzeń, które w moim odczuciu pozbawione są oryginalności. A może zbyt wysokie wymagania postawiłam tej książce? Nie wiem, ale naprawdę nie znalazłam w niej nic, bo spowodowałoby, że mogłabym ją określić, jako intrygującą, angażującą i nietuzinkową. 

W "Na przekór" spotykamy się z tematyką, która dość często jest poruszana w książkach. Ubóstwo, porzucenie przez rodziców, skomplikowane relacji między rówieśnikami, miłość, pokonywanie ograniczeń, brak beztroski, kosztem szybszego stania się dorosłym, walka z niskim poczuciem własnej wartości i walka z losem, który bywa przewrotny. Czytałam już setki książek o podobnej tematyce. Spytacie, to po co sięgałaś po tę? Ponieważ sądziłam, że znajdę w niej coś ponad to, co wymieniłam. Coś, co pozwoli mi określić tę powieść, jako niezapomnianą. Niestety nic takiego nie znalazłam.

Przyznam szczerze, że przeciętny odbiór niniejszej publikacji nie zraził mnie do tego, by sięgnąć po którąś z poprzednich książek autorki, albo kolejną. Zawsze daje drugą szanse. Może tak kolejna, okaże się być tą właściwą? Kto wie. 

Czy polecam "Na przekór"? Wybór pozostawiam Wam. 




GARŚĆ INFORMACJI O KSIĄŻCE 
Tytuł: "Na przekór"
Autor: Agata Polte
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 294
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami 
Moja ocena: 5/10
Premiera: 25.06.2019





Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce 
oraz Wydawnictwu Zysk i S-ka



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥