sobota, 23 czerwca 2018

213. "Miłość ma twoje imię" - Ilona Gołębiewska || RECENZJA



Miłość ma twoje imię, Ilona Gołębiewska
Wydawnictwo: MUZA
Liczba stron: 504


Niniejsza książka opowiada historię Anny Janowskiej, dwudziestopięcioletniej kobiety poszukującej, która bardzo szybko musiała dorosnąć. Anna już od dziecka jak magnes przyciągała do siebie ludzi. Każdy chciał się jej zwierzać, opowiadać o swoim problemach, dlatego też swoją przyszłość wiązała ze studiami psychologicznymi. 

Dziewczyna wychowywała się w małej miejscowości wraz ze starszym o pięć lat bratem - Sewerynem. Jej mama była nauczycielką, a tata agentem ubezpieczeniowym. Choć żyło się im skromnie, to jednak byli szczęśliwi. Z czasem jednak Seweryn zaczął sprawiać trudności wychowawcze. Bezradni rodzice nie wiedzieli co robić. Kiedy chłopak skończył technikum, wyjechał za granicę i postanowił raz na zawsze odciąć się od swojej rodziny. A potem nastąpiła tragedia, która na zawsze odmieniła życie Anny...

Z czasem dziewczyna zamieszkała u swojej cioci, która bardzo się nią opiekowała. Jednak jakiś czas później ciocia Mania była zmuszona wyjechać do Stanów, aby zająć się chorymi rodzicami. Zagubiona Ania zamieszkała ze swoją koleżanką Gosią, jednak kiedy ta wyszła za mąż, musiała się od niej wyprowadzić... Wówczas pomocną dłoń wyciągnęła Zosia, kobieta poznana w pracy na oddziale onkologicznym. Zosia po godzinach prowadzi dom bardzo dobrze sytuowanych ludzi. Przejęta zaistniałą sytuacją, że Ania nie ma się gdzie podziać, proponuje jej, aby ta się do niej wprowadziła. Choć z początku Ania nie chce się zgodzić, to jednak po namyśle przyjmuje propozycje Zosi i wprowadza się do niej, a potem... Potem poznaje Michała i jej dotychczasowe życie sukcesywnie i stopniowo zaczyna zbaczać z wcześniej wytyczonego toru.

Czy dwie poranione dusze mają szansę na zbudowanie nowej, lepszej przyszłości? Czy uśmiechnie się do nich szczęście? A co jeśli się okaże, że Michał zbłądził i podążył nie tą drogą, o której marzył? Czy Ania, będzie w stanie mu pomóc?

(...) aby móc pomagać innym, trzeba najpierw pomóc sobie. 

Ilona Gołębiewska oddaje w ręce czytelników, bardzo refleksyjną, piękną, emocjonalną i intrygującą książkę. Książkę, która wyraziście ukazuje odbiorcy, iż nawet jeśli człowiek zbłądzi i podąży nie tą drogą, którą powinien, to jednak nie powinniśmy go skreślać. Powinniśmy wyciągnąć do niego pomocną dłoń i starać się wskazać mu właściwą drogę. Tak naprawdę, nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, iż możemy tę osobę uratować. Pokazać jej nowe życie. Dać jej szanse, na lepszą przyszłość. Bo przecież ludziom trzeba ufać… nawet wtedy, gdy zbłądzą.

Bardzo mi się podobał wątek miłosny, który przewija się przez karty niniejszej publikacji. W młodości, miłość nie chciała zapukać do serca Anny. Choć wydawało się jej, że pierwszy chłopak Mateusz, jest tym jedynym, to jednak dość szybko utwierdził Anię w przekonaniu, że zależy mu tylko i wyłącznie na jednym, zaś tym samym Anna zrozumiała, iż Mateusz był zaprzeczeniem mężczyzny jej marzeń. Po rozstaniu z chłopakiem, nastąpiła pustka. Potem pojawił się Dominik - z pozoru zaradny życiowo, jednak nim Ania się obejrzała, okazało się, iż stała się dla niego etatową kochanką, kucharką i sprzątaczką w jednym... Nie o takiej miłości marzyła Ania. A kiedy na jej drodze pojawił się Michał, sukcesywnie i stopniowo zaczęła sobie uświadamiać, iż to właśnie on jest ucieleśnieniem jej marzeń. Miłość, która niespodziewanie pojawiła się na drodze Anny stała się dla niej ocaleniem. Jednak dla Michała także. On ocalił Anie, a ona jego. Anna wkroczyła do życia Michała, gdy ten znalazł się na samym dnie i z ogromną odwagą i determinacją, starała się mu pomóc. Zaś on dążył do tego, aby zdobyć jej zaufanie. Michał pojawienie się Ani, na swojej życiowej drodze traktował jako cud, bowiem Ania stała się jego inspiracją do walki o samego siebie.

Może zamiast ciągłego analizowania tego, co było, i tego, co może być, warto wziąć życie w swoje ręce, brać z niego to, co najlepsze, i nie przejmować się tym, co będzie za dzień, za tydzień, za rok.

Kreacja bohaterów jest nienaganna. Każda postać przewijająca się przez karty niniejszej publikacji, została bardzo wyraziście i naturalnie nakreślona. Dzięki pierwszoosobowej narracji, mamy możliwość pełnego zżycia się z Anną. Poznajemy jej przeszłość, jej myśli, wątpliwości, nadzieje i rozterki. Muszę przyznać, iż już od pierwszy stron bardzo zżyłam się z Anną, niejednokrotnie miałam ochotę ją przytulić i zabrać ból jaki dźwiga.

Podobnie jak w poprzednich książkach Ilony spotykamy się z lekkim i plastycznym językiem. Ponownie Ilona Gołębiewska nie zapomniała o szczerych, naturalnych i dynamicznych dialogach, a w szczególności o żywych emocjach. Całość czyta się bardzo szybko, bowiem treść absorbuje czytelnika i wsysa w bieg kolejnych wydarzeń. Tutaj także, każdy rozdział został zatytułowany kilkoma słowami, będącymi zalążkiem do rozwoju kolejnych wydarzeń.

To nie śmierć rozdziela ludzi, tylko brak miłości. Pamiętaj o tym. Jeżeli jest miłość, to nawet jak ktoś odejdzie, dalej będziemy to kochać, nosić wspomnienia w swoim sercu. A osoba, która odeszła, również będzie blisko nas, byśmy nie czuli się samotni.

Resumując: Miłość ma twoje imię, to wyjątkowo piękna, refleksyjna i emocjonująca historia, o różnorodnych odcieniach miłości. Autorka niniejszą historią udowadnia, iż zawsze warto pomagać innym oraz mieć otwarte serce. Ponadto uświadamia nam, iż miłość może pojawić się w naszym życiu całkowicie niespodziewanie i zagościć w nim już na stałe. Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Muza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥