Serdecznie zapraszam na wywiad z Izabelą M. Krasińską, autorką książki "Urszula", w ramach cyklu "Przepis na książkę".
P – jak PROCES TWÓRCZY
Czy pisząc „Urszulę” wiedziałaś od razu, co się wydarzy w kolejnych rozdziałach, czy tworzyłaś wydarzenia na bieżąco?
Przed rozpoczęciem pisania książki, rozpisuję sobie ręcznie każdy rozdział. Wydawałoby się, że dzięki temu fabuła jest uporządkowana, ale gdzie tam. Zdarza się, że spontanicznie pojawiają nowe wątki, postacie, niekiedy przybywa/ubywa rozdziałów. J
R – jak ROZMOWA
Czy
tworząc „Urszulę” konsultowałaś z kimś
elementy fabuły? Czy ktoś pomagał Ci w udoskonaleniu powieści?
„Urszula” to jedna z nielicznych książek, gdzie niepotrzebny mi był dokładny research czy konsultacje. To książka dla mnie osobista, gdzie mimo fikcyjnej fabuły przemyciłam wiele własnych emocji. Wspomagałam się oczywiście fachową literaturą, ale większość rzeczy po prostu znam z autopsji ;)
Z – jak ZAKOŃCZENIE
Czy
już na samym początku wiedziałaś, jak zakończysz „Urszulę”?
Tak. Nie mogę rzecz jasna zdradzić zakończenia, ale powiem tylko tyle, że jest nietypowe jak na Krasińską :D Myślę, że wielu czytelników będzie zaskoczonych.
E – jak EMOCJE
Jakie
emocje i uczucia towarzyszyły Ci w trakcie pisania „Urszuli”?
Oj, to była cała seria skrajnych emocji. Pisanie tej książki stanowiło dla mnie prawdziwe wyzwanie i wymagało, niestety, powrotu do przeszłości. Warto jednak było się poświęcić, bo dzięki temu powieść zyskała wiarygodność (co potwierdzają pierwsze recenzje), jest szczera i realna. Wydaje mi się, że im więcej własnych emocji autor wkłada w pisaną przez siebie książkę, tym więcej uczuć wywołuje ona w odbiorcy.
P – jak PRAWDA
Czy
w „Urszuli” pojawiają się elementy z prawdziwego
życia?
Jak zaznaczyłam w posłowiu, fabuła jest w 100% fikcyjna, ale za to zachowanie czy uczucia Urszuli są jak najbardziej autentyczne. Kto nie wierzy, niech poczyta trochę o DDA i rolach, jakie odgrywa się w rodzinach dysfunkcyjnych.
I – jak IMPULS
Kiedy
pojawił się u Ciebie impuls, który rozbudził gotowość do napisania „Urszuli”?
Pomysł na całą serię narodził się jakieś trzy lata temu. Najpierw powstała „Aniela”, potem „Wanda”, a teraz „Urszula”. Losy kolejnych bohaterek łączyły się naturalnie z przeżyciami ich matek, w końcu to saga rodzinna. Dzięki dwóm pierwszym tomom, pisanie „Urszuli” było łatwiejsze. Co ciekawe, tylko w tej książce zdecydowałam się na łączenie retrospekcji z obecnymi wydarzeniami. Myślę, że taki zabieg ułatwia czytelnikowi odbiór książki i pozwala lepiej zrozumieć bohaterów.
S – jak SAMODYSCYPLINA
Czy
„Urszulę” pisałaś codziennie w określonych
porach dnia? A może tworzyłaś ją spontanicznie, wtedy, kiedy akurat miałaś na
to czas?
Z dyscypliną pisania ciągle mam problem, przyznaję. Najwięcej piszę w weekendy, w tygodniu różnie z tym bywa, gdyż pracuję dwuzmianowo. Czasami obowiązki domowe czy po prostu zwykłe zmęczenie biorą górę i pisanie musi zaczekać. Na szczęście „Urszulę” (mimo tyyyylu emocji) pisało mi się szybko, również redakcja językowa przebiegła sprawnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥