Serdecznie zapraszam na wywiad z KLAUDIĄ DUSZYŃSKĄ, autorką książki "BESKIDZKI ANIOŁ", w ramach cyklu "Przepis na książkę".
P
– jak PROCES TWÓRCZY
Czy pisząc „Beskidzkiego
Anioła” wiedziałaś od razu, co się wydarzy w kolejnych rozdziałach, czy
tworzyłaś wydarzenia na bieżąco?
Od początku wiedziałam, co chcę opowiedzieć i trzymałam się planu. To było dla mnie duże ułatwienie, bo poprzednią powieść tworzyłam raczej w chaosie, pozwalałam, by to fabuła mnie prowadziła. W „Beskidzkim Aniele” oczywiście też było miejsce na spontaniczność, ale jednak droga do określonego od początku celu determinowała proces twórczy.
R
– jak ROZMOWA
Czy
tworząc „Beskidzkiego
Anioła” konsultowałaś z kimś
elementy fabuły? Czy ktoś pomagał Ci w udoskonaleniu powieści?
Korzystałam z kilku publikacji, ale raczej nie konsultowałam z nikim fabuły w większym stopniu.
Z
– jak ZAKOŃCZENIE
Czy
już na samym początku wiedziałaś, jak zakończysz „Beskidzkiego Anioła”?
Tak. To było dla mnie zupełnie nowe, ale tym razem dokładnie wiedziałam, jak skończy się powieść. Dążenie do tego było wielką przyjemnością.
E
– jak EMOCJE
Jakie
emocje i uczucia towarzyszyły Ci w trakcie pisania „Beskidzkiego Anioła” ?
Sama najlepsze ;) „Beskidzki Anioł” to ukłon w stronę mojego Taty, więc już dzięki temu czułam przyjemne ciepło. Poza tym lato, wakacje, Beskid Niski, do którego z wielką radością przeniosłam się po wielu latach… To wszystko było dla mnie bardzo przyjemne, a sam proces twórczy tak wciągający, że żal mi było kończyć.
P
– jak PRAWDA
Czy
w „Beskidzkim
Aniele” pojawiają się elementy z
prawdziwego życia?
Tak – ojciec Joanny i mój byli historykami, to chyba główny element łączący życie z fikcją literacką. Joanna jest absolwentką historii sztuki, ja niemalże też wybrałam ten kierunek. Kocham las i góry. Ale cała reszta jest wytworem mojej wyobraźni.
I
– jak IMPULS
Kiedy
pojawił się u Ciebie impuls, który rozbudził gotowość do napisania „Beskidzkiego
Anioła”?
To całkiem zabawne – wybrałam się na krótki wypad w Bieszczady i mocząc zmęczone wędrówką nogi w zimnej wiedzie potoku, pomyślałam, że Podkarpacie to cudowne miejsce na akcję powieści. Nie wiedziałam jeszcze, co i jak chcę opowiedzieć, ale czułam, że to w odpowiednim momencie samo do mnie przyjdzie. I tak się stało. Podkarpacie jest naprawdę magiczne. Gdy przypomniałam sobie wakacje z Tatą, jego ulubione miejsca i pasję do odkrywania starych cerkwi, kościołów i cmentarzy Beskid Niski stał się oczywisty.
S
– jak SAMODYSCYPLINA
Czy
„Beskidzkiego
Anioła” pisałaś codziennie w
określonych porach dnia? A może tworzyłaś ją spontanicznie, wtedy, kiedy akurat
miałaś na to czas?
Tak, bardzo starałam się trzymać określonych pór i napisania określonej liczby znaków. Taka dyscyplina działa na mnie bardzo dobrze i nawet gdy pojawiały się momenty kryzysu, szybko mijały.
POLUB PROFIL Klaudii Duszyńskiej NA FACEBOOKU.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥