piątek, 27 lipca 2018

225. "Milion smutnych atomów" - Jagoda Wochlik || RECENZJA PATRONACKA


Milion smutnych atomów, Jagoda Wochlik

Amelia i Józef są parą od pięciu lat, oboje jednak czują, że nie jest już między nimi tak jak dawniej. Wydaje im się, że wciąż bardzo się kochają, mimo to coraz trudniej im odnaleźć wspólny język. Choć akcja powieści rozgrywa się w kilku ostatnich miesiącach ich związku, dzięki retrospekcjom możemy obserwować zmieniające się na przestrzeni lat stosunki między bohaterami.

W ich napięte relacje wkraczają kolejne osoby dramatu – śliczna i młoda koleżanka z pracy Józefa oraz nowy sąsiad, z którym Amelia zaczyna spędzać czas chętniej niż z własnym mężem.


Jagoda Wochlik oddaje w ręce czytelników niebywale mądrą i wartościową publikację. Publikację, która niesamowicie szczerze i bardzo wnikliwie obrazuje czytelnikowi czym jest małżeństwo. Ponadto przedstawia z jakimi problemami i rozterkami mają do czynienia ludzie, żyjący niby razem, a jednak osobno. Autorka bezpośrednio uwidacznia odbiorcy, iż w małżeństwie może pojawić się taki etap, który doprowadza do tego, że współmałżonkowie przestają ze sobą rozmawiać, odsuwają się od siebie, nie potrafią wyrazić swoich uczuć, pragnień, wątpliwości. Do ich życia wkracza monotonia. Rutyna przejmuje kontrolę nad codziennością, dni zlewają się w całość i nic już nie jest takie samo, jak było na początku.

Autorka rozkłada na czynniki pierwsze emocje i wątpliwości bohaterów. Na przemiennie przenikamy przez myśli Amelii i Józefa. Dogłębnie poznajemy ich wewnętrzne rozważania i odczucia na temat oczekiwań względem drugiego małżonka, czy też na temat rodziny. Poznajemy jak było kiedyś, a jak i teraz. Jak silna metamorfoza zagościła w życiu bohaterów. Jagoda Wochlik w przeważającej części skupiła się bardziej na treści, aniżeli na dialogach. Niemniej jednak, treść nie jest przeciążeniem dla całej książki. Chłoniemy każdą stronę, jak woda gąbkę. Analizujemy, zastanawiamy się, tworzymy osobiste refleksje. To przykre, że w pewnym momencie, Amelia i Józef pogubili się i nie potrafią się odnaleźć. Zrodziły się pomiędzy nimi niesnaski i nieporozumienia. Bohaterowie zaczęli się od siebie odsuwać, coraz częściej dostrzegać swoje wady. Szkoda tylko, że nie zdecydowali się na to, by mówić sobie wszystko wprost, wspólnie rozwiązywać konflikty i napotkane trudności. Czy uda im się jeszcze wyjść na prostą?

Kreacja bohaterów jest nienaganna i wyrazista. Bohaterowie wzbudzają wiele emocji, często skrajnych, ale za to żywych i autentycznych. W moim odczuciu, w całej okazałości postacie przewijające się przez karty niniejszej publikacji zdobywają sympatię odbiorcy, oprócz jednej pani. Mam na myśli teściową Amelii, która nie liczyła się ze zdaniem kobiety i nieustannie naciskała na synową, aby ta w końcu postarała się o dziecko. Józefa, śmiało można określić mianem maminsynka, zaś Amelia to kobieta samotna, bez przyjaciół i bliższej rodziny.

Milion smutnych atomów, to nie tylko historia o miłości, jest to także historia o ciężkich wyborach, rutynie, zagmatwanych relacjach, popełnianiu błędów, samotności. Ta historia, która składnia do refleksji, jak i wyraziście uświadamia odbiorcy, jak ważne jest celebrowanie chwil, troszczenie się o uczucia i prowadzenie bezpośrednich rozmów na temat swoich pragnień, czy też marzeń, planów. Bez tego, w każdej chwili uczucie do tej pory pielęgnowane, może zamienić się w pył i opuścić ludzi na zawsze. Serdecznie polecam.


Za możliwość przeczytania i patronowania książki dziękuję
Wydawnictwu Replika.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥