Uprzejmie informuję, iż już ZA TYDZIEŃ swoją premierę będzie świętować powieść "Gdy jesteś obok", która ukaże się pod patronatem medialnym Nie oceniam po okładkach. Z tej okazji serdecznie zapraszam na wywiad z Martą Radomską w ramach cyklu "Przepis na książkę".
P – jak PROCES TWÓRCZY
Czy pisząc „Gdy jesteś
obok” wiedziałaś od razu, co się wydarzy w kolejnych rozdziałach, czy tworzyłaś
wydarzenia na bieżąco?
Zawsze pisząc drugą czy trzecią część jest trochę łatwiej zaplanować rozwój wydarzeń. Znasz już bohaterów, wiesz, czym się kierują, w jaki sposób podejmują decyzję. Jest też baza fabularna z pierwszej części, na której można dalej budować akcję. A jeżeli człowiek ma pecha i utknie, pod ręką jest gotowy konspekt. Poza tym zawsze lepiej uzgodnić przebieg wydarzeń ze swoim redaktorem. Bo a nuż autor zechce któregoś z bohaterów zamordować, a potem redaktor domaga się, by jednak przeprowadzić reanimację? Tak było przecież w pierwszej części z Izabelą, którą pierwotnie uśmierciłam już na pierwszej stronie. A potem, gdy jedna trzecia tekstu była gotowa, musiałam szybko wymyślić sposób, by jednak Izę ożywić. I nie, nie dostałam zielonego światła na inwazję zombie ani nawet na powrót Izabeli w charakterze wampira. A szkoda, bo jak udowodniła saga „Zmierzch”, również wampiry potrafią być bardzo romantyczne…
R – jak ROZMOWA
Czy podczas tworzenia „Gdy jesteś obok” konsultowałaś z kimś elementy
fabuły? Czy ktoś pomagał Ci w udoskonaleniu powieści?
Bardzo lubię współpracować z moją redaktorką, Weroniką. Zawsze, kiedy spisuję pomysły i buduję fabułę, robimy burzę mózgów, żeby ustalić, co warto wykorzystać, a z czego zrezygnować. Zwłaszcza to drugie jest dla mnie przydatne, ponieważ mam tendencję do pisania bardzo obszernych tekstów i potem podczas redakcji pojawia się problem z dopasowaniem objętości książki do pierwotnych zamierzeń.
Z – jak ZAKOŃCZENIE
Czy już na samym początku wiedziałaś,
jak zakończysz „Gdy jesteś obok”?
I tak, i nie. Jak już wspomniałam, fabuła została od razu rozpisana na trzy tomy, zatem wiedziałam, jakie tematy chcę poruszyć w drugiej części i jakich nowych bohaterów wprowadzić. Tym razem postawiłam na rozbudowanie postaci Niny – Czytelnicy będą mieli okazję poznać lepiej nie tylko ją, ale i całą rodzinę Rusałkowskich. Spodobał mi się także manewr z otwartym zakończeniem, dlatego przykro mi bardzo, nadal będzie trzeba poczekać do ostatecznego wyjaśnienia wątku relacji Niny i Adriana J Natomiast sam pomysł, jak tę sprawę rozegrać, przyszedł mi do głowy w ostatniej chwili, kiedy tak naprawdę książka miała już powędrować do redakcji. Pojawiła się nowa postać, która ma spore szanse, by poważnie namieszać zarówno w drugiej, jak i trzeciej części serii.
E – jak EMOCJE
Jakie emocje i uczucia towarzyszyły Ci
w trakcie pisania „Gdy jesteś obok”?
Zaczęłam pisać tę książkę w kwietniu, czyli w czasie bardzo trudnym ze względu na pandemię koronawirusa. Nie będę zgrywać bohaterki i twierdzić, że się nie bałam, bo, co tu kryć, trzęsłam portkami jak wielu ludzi. I to nie tylko z obawy o własne zdrowie, ale też o zdrowie moich bliskich i o to, że w ogóle świat nagle stanął na głowie. Dworek Izabeli stał się wtedy cudownym azylem, w którym mogłam się schować przed całym tym szaleństwem i nabrać dystansu. Myślę, że pisarze i w ogóle ludzie obdarzeni bujną wyobraźnią mieli troszeczkę łatwiej, właśnie ze względu na ten alternatywny świat, do którego można było „przeskoczyć”, gdy siedzieliśmy pozamykani w domach.
P – jak PRAWDA
Czy w książce „Gdy
jesteś obok” pojawiają się elementy z prawdziwego życia?
Uroczyście i obłudnie oświadczam, że wszystkie opisane wydarzenia są jedynie fikcją, w przeciwnym razie kilka osób mogłoby zechcieć obedrzeć mnie ze skóry… Nie, bez przesady. To nie jest tak, że ściągam z cudzego życiorysu. Ale pisarze tak mają, że lubią obserwować świat. A jak już coś ich zaciekawi, trudno odpuścić temat. Prawdziwy jest między innymi wątek warsztatów artystycznych dla kobiet i to, że kobiety w codziennym pędzie często zapominają o tym, by wygospodarować czas tylko dla siebie. Znam wiele takich wspaniałych dziewczyn, którą każdą sekundę poświęcają dla innych, a jeżeli już pomyślą o sobie, mają potem ogromne wyrzuty sumienia. Uważam, że nie powinno tak być, bo tylko wtedy, gdy znajdziesz sposób na podładowanie własnych baterii, możesz zdziałać coś dobrego dla świata.
I – jak IMPULS
Kiedy pojawił się u Ciebie impuls,
który rozbudził gotowość do napisania „Gdy jesteś
obok”?
Trudno mówić tutaj o impulsie, ponieważ tak, jak dwie wcześniejsze serie, przygody Niny zostały od razu rozplanowane na trzy tomy. A gdyby nawet było inaczej, pewnie uległabym głosom Czytelniczek, od których okropnie oberwałam za otwarte zakończenie pierwszej części J Sama zresztą również zazwyczaj zaprzyjaźniam się z moimi bohaterami i po skończeniu jednego tomu aż rwę się, by spotkać się z nimi w kontynuacji.
S – jak SAMODYSCYPLINA
Czy książkę „Gdy jesteś
obok” pisałaś codziennie w określonych porach dnia? A może tworzyłaś ją
spontanicznie, wtedy, kiedy akurat miałaś na to czas?
Można powiedzieć, że kwestię samodyscypliny w przypadku tej książki załatwił za mnie reżim sanitarny. „Gdy jesteś obok” powstawało w okresie największych obostrzeń związanych z koronawirusem, więc człowiek siedział w domu na czterech literach i musiał znaleźć sobie jakieś konstruktywne zajęcie. Pewnie z tego powodu napisałam powieść w niespełna dwa miesiące, choć zazwyczaj zajmuje mi to trzy. Była to też fantastyczna odskocznia od stresu związanego z pandemią. Gdy za bardzo mnie przytłaczał, po prostu przenosiłam się myślami do dworku Izabeli i obserwowałam sobie z leżaczka rozwój relacji Niny oraz Adriana.
POLUB PROFIL Marty Radomskiej NA FACEBOOKU.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥