Ludka Skrzydlewska zaprasza czytelników do
świata dwudziestoczteroletniej Saszy, która rozpoczyna nowy etap w swoim
życiu. Kobieta przeprowadza się do Mediolanu, by tam podjąć pracę, jako
asystentka fotografa w domu mody Di Volpe. Jednak nie czuje podekscytowania,
ale ponure przeświadczenie, że nie powinno jej tutaj być, bowiem propozycja
pracy wychodzi od jej wiecznie nieobecnej matki. Na miejscu poznaje Alessandra,
Włocha, który nie robi na niej dobrego wrażenia. Niby jest przystojny, ale od
samego początku daje się poznać, jako pewny siebie, gburowaty i nieuprzejmie
flirciarz.
Czy mimo wszystko Saszy uda się porozumieć
z synem właścicielki domu
mody?
A co jeśli z czasem okaże się, że intrygi w świecie mody
zaczną zagrażać
młodej fotografce?
Czy wtedy Alessandro jej pomoże?
Świetna, niebanalna, z subtelnie rozwijającymi się wydarzeniami, obfitująca w wiele wrażeń, a nade wszystko wciągająca niczym ruchome piaski. Taka właśnie jest najnowsza książka Ludki Skrzydlewskiej, która stanowi pierwszy tom dylogii.
"Moje życie przypominało obecnie białą kartkę, którą dopiero miałam zapisać".
Sasza okazała się być świetną, twardo
stąpającą po ziemi i zadziorną bohaterką, którą bardzo polubiłam. Kibicowałam
jej od samego początku i żywiłam nadzieje, że uda się jej odnaleźć w
Mediolanie, w domu mody, z dala od rodzinnego miasta. Autorka świetne uchwyciła jej stan umysłu, wewnętrzne wahania i dylematy. Za sprawą pierwszoosobowej narracji mogłam w pełni zżyć się z Saszą, poznać jej myśli, uczucia oraz wątpliwości. Z kolei Alessandro to
zdecydowanie mężczyzna, na którego punkcie można stracić głowę. Przystojny
Włoch, który wie, jak poprowadzić rozmowę z kobietą, by ta była zafascynowana
jego osobą. Potyczki słowne Saszy i Alessandra wywoływały szczery uśmiech na
mojej twarzy. W ich relacji nie zabrakło chemii, która jest autentycznie wyczuwalna.
Zdecydowanie nie polubiłam matki Saszy, kobiety, która w imię kariery porzuciła swoje dziecko, a później, po latach nieobecności nagle przypomina sobie o istnieniu Saszy i zaczyna ingerować w jej życie. Saszy trudno było porozumieć się z rodzicielką, zbudować relacje, a tym bardziej zrozumieć wybór, którego dokonała. W takich momentach było mi jej naprawdę szkoda i miałam ogromną ochotę ukryć Saszę w swoich ramionach. Pocieszyć i dodać otuchy.
Zdecydowanie nie polubiłam matki Saszy, kobiety, która w imię kariery porzuciła swoje dziecko, a później, po latach nieobecności nagle przypomina sobie o istnieniu Saszy i zaczyna ingerować w jej życie. Saszy trudno było porozumieć się z rodzicielką, zbudować relacje, a tym bardziej zrozumieć wybór, którego dokonała. W takich momentach było mi jej naprawdę szkoda i miałam ogromną ochotę ukryć Saszę w swoich ramionach. Pocieszyć i dodać otuchy.
REASUMUJĄC: Autorka
stworzyła powieść, którą wypełnia wiele ciekawych wątków. Mamy tutaj
nowy start, próbę odnalezienia się w nowym miejscu, nawiązywanie nowych
znajomości, pracę pod okiem świetnego fotografa, naukę języka włoskiego, chemię
pomiędzy głównymi bohaterami, lekki niepokój związany z konfrontacją z
rodzicielką oraz intrygi, które pojawiają się nieoczekiwanie. Wszystko to
tworzy ciekawą, intrygującą oraz elektryzującą historię, od której nie sposób
się oderwać. Serdecznie polecam!
GARŚĆ INFORMACJI O KSIĄŻCE
Tytuł: "Negatyw szczęścia: Inizio"
Autor: Ludka Skrzydlewska
Cykl: Negatyw szczęścia (tom 1)
Wydawnictwo: Editio red
Ilość stron: 344
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Moja ocena: 8/10
Premiera: 29.07.2020 r.
Premiera: 29.07.2020 r.
Patronat medialny bloga
Za możliwość przeczytania książki oraz jej patronowania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio red.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥