Blog z recenzjami książek z różnej półki.: 547. "Someone new"

piątek, 17 lipca 2020

547. "Someone new" - Laura Kneidl || RECENZJA

"Każdego dnia, który spędzaliśmy razem, uczyłam się lepiej go rozumieć".

"Someone new" to moje trzecie spotkanie z piórem Laura Kneidl. Poprzednie książki autorki wspominam bardzo dobrze, dlatego też z ogromnym zaciekawieniem podeszłam do lektury niniejszej publikacji. Czy "Someone new" spełniło moje oczekiwania?

Główna bohaterka, Micah jest córką zamożnych prawników, którzy zdecydowali wyrzucić z domu jej brata, Adriana z powodu jego homoseksualizmu. Dziewczyna nie rozumie wyboru rodziców i wyprowadza się od nich. Tuż obok niej wraz z dwójką współlokatorów, mieszka Julian, chłopak zimy i zamknięty w sobie. Mimo wszystko Micah próbuje nawiązać z nim nić porozumienia. I nawet jej to wychodzi. Zacieśnia więź z Julianem, jednocześnie popadając w konflikt z rodzicami. A kiedy na jaw wychodzą sekrety, które Julian chronił przed światem, dziewczyna staje przed trudnym wyborem. Musi podjąć decyzję czy chce stać się częścią nowej rzeczywistości.

"Od razu poczułam się lepiej i trochę mniej samotna. Ciepło, które biło od Juliana i to, które powstało między naszymi ciałami, podziałało na mnie jak ogień w kominku w najmroźniejsza zimę".

"Someone new" w rezultacie okazało się być mądrą historią, która porusza wiele istotnych kwestii. Samoakceptacjo, akceptacja drugiego człowieka, tolerancja, trudne relacje z rodzicami, to tylko część z elementów, o których opowiada autorka w swojej najnowszej powieści. Przyznam szczerze, że zostałam mile zaskoczona w niektórych momentach i nie przypuszczałam, ze fabuła będzie podążać w takim kierunku.

Polubiłam bohaterów w takim samym stopniu i już nie mogę się doczekać kolejnej części, która będzie skupiona na współlokatorach Juliana. W mojej subiektywnej opinii książek, bazujących na poruszanych przez autorkę kwestiach powinno być zdecydowanie więcej, bowiem one nie tylko pozwalają nam się zrelaksować, ale także pozostawiają w nas silny oddźwięk i refleksję.

Po skończonej lekturze sama zastanawiałam się, co ja bym zrobiła na miejscu Micah, jakiego dokonałabym wyboru. Przyznam szczerze, że do teraz nie znalazłam odpowiedzi. Kto wie, może jeszcze kiedyś wrócę do tej książki. Tymczasem wypatruję drugiego tomu! A Wam oczywiście ten polecam!