Serdecznie zapraszam na wywiad z Małgorzatą Starostą w ramach cyklu "Przepis na książkę". Tym razem rozmawiamy o powieści "Kwestia czasu". Premiera już jutro! :)
P – jak PROCES TWÓRCZY
Czy
pisząc „Kwestię czasu” wiedziałaś od razu, co się wydarzy w kolejnych
rozdziałach, czy tworzyłaś wydarzenia na bieżąco?
Od początku wiedziałam tylko kto, kogo i dlaczego zabił. Czyli zupełnie odwrotnie niż w Pruskich babach, kiedy do samego niemal końca nie mogłam domyślić się mordercy. W Kwestii czasu zupełną niespodzianką były dla mnie wszystkie wątki obyczajowe. I właściwie wciąż są.
R – jak ROZMOWA
Czy tworząc „Kwestię czasu” konsultowałaś z kimś elementy fabuły? Czy ktoś pomagał Ci w udoskonaleniu powieści?
Fabułę na bieżąco komentowała moja cudowna beta – Patrycja, każdy fragment czytała od razu i zwracała uwagę na te elementy, które według niej powinnam dopracować lub usunąć. Przy okazji tej książki dużo częściej niż przy poprzednich korzystałam z mapy i artykułów prasowych dotyczących Suwalszczyzny i Podlasia. Musiałam też przypomnieć sobie tradycje regionalne z okolic Augustowa, oraz zajrzeć do kaszubskich książek kucharskich.
Z – jak ZAKOŃCZENIE
Czy
już na samym początku wiedziałaś, jak zakończysz „Kwestię czasu”?
Kryminalne – tak. Romantyczne i rodzinne – absolutnie nie. Bohaterowie tym razem sami opowiedzieli swoje historie, a moja rola ograniczyła się do kronikarskiego zapisu.
E – jak EMOCJE
Jakie emocje i uczucia towarzyszyły Ci w trakcie pisania „Kwestii czasu”?
Nie zdradzając zbyt wiele z fabuły, muszę przyznać, że przy tej części emocji było zdecydowanie najwięcej. Wiele było smutku, przy pewnej scenie w szpitalu autentycznie się popłakałam. Denerwowałam się też na Edytę, która kilka razy pokazała się ze swojej najgorszej strony. Cały czas miałam też z tyłu głowy myśl o tym, że to nasze ostatnie spotkanie, a więc emocje muszą być, jak przy każdym pożegnaniu z bliskimi przyjaciółmi.
P – jak PRAWDA
Czy w „Kwestii czasu” pojawiają się elementy z prawdziwego życia?
Oczywiście! Jestem wielką fanką wplatania rzeczywistych wydarzeń do fabuły, staram się to robić w każdym swoim utworze, nie mogło być więc inaczej w Kwestii czasu. Wydaje mi się, że właśnie te zapożyczenia z realnego życia sprawiają, że bohaterowie są niemalże żywymi ludźmi i łatwo jest nam uwierzyć, że opisane sytuacje mogły mieć miejsce. Weźmy takiego tajemniczego przybysza, który zjawia się na progu Stanicy – toż to sama prawda! W rodzinie mojego przyjaciela zdarzyło się to kilka miesięcy temu, a on natychmiast podzielił się ze mną tą historią. I voilà! Mamy doskonały wątek poboczny.
I – jak IMPULS
Kiedy pojawił się u Ciebie impuls, który rozbudził gotowość do napisania ostatniego tomu „Pruskich bab”?
Natychmiast po skończeniu Pruskich bab. Od początku wiedziałam, że to będzie trylogia, nie znałam tylko jeszcze tematu drugiej części.
S – jak SAMODYSCYPLINA
Czy „Kwestię czasu” pisałaś codziennie w określonych porach dnia? A może tworzyłaś ją spontanicznie, wtedy, kiedy akurat miałaś na to czas?
Zwykle zaczynam z planem regularnego, codziennego pisania. Niestety życie pozaliterackie plany nader często weryfikuje i różnie z tym bywa. Przy pracy zawodowej oraz premierze Pruskich bab i związanej z nią promocją codzienne pisanie było bardzo trudne. Niemniej Kwestię czasu pisałam tylko tydzień dłużej niż na początku założyłam, więc możemy uznać, że samodyscyplina została zachowana na najwyższym poziomie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥