Serdecznie zapraszam na WYWIAD z Anną Pilip.
P – jak PROCES TWÓRCZY
Czy pisząc „Powrót do Gruzji” wiedziałaś od razu, co się wydarzy w
kolejnych rozdziałach, czy tworzyłaś wydarzenia na bieżąco?
Zawsze tworzę na bieżąco. Pisząc „Powrót do Gruzji” miałam pomysł na główny wątek w historii, ale cała reszta… powstawała w ramach pisania.
R – jak ROZMOWA
Czy
tworząc „Powrót do Gruzji” konsultowałaś z
kimś elementy fabuły? Czy ktoś pomagał Ci w udoskonaleniu powieści?
Tak. Powieść czytała na bieżąco jedna z moich przyjaciółek, która była ze mną w Gruzji w listopadzie 2019 roku. Merytorycznie konsultowałam się z dwoma gruzińskimi kolegami – jeden podsyłał mi materiały jak wyglądała Gruzja w latach 80-tych, drugi snuł opowieści na temat Osetii Południowej, a właściwie Samachablo jak mówią Gruzini.
Z – jak ZAKOŃCZENIE
Czy
już na samym początku wiedziałaś, jak zakończysz „Powrót
do Gruzji”?
Absolutnie nie. Do końca nie wiedziałam, jak się zakończy, a finalne sceny zmieniałam tuż przed redakcją. Wiedziałam, jak mniej więcej chcę pokierować tą historią. Dość szybko w mojej głowie pojawiła się też postać Teresy i jej przeżyć z lat 80-tych. Ale dopiero po napisaniu ok. 2/3 powieści wiedziałam, w którym kierunku zmierzam i wątki zaczęły tworzyć jedną całość.
E – jak EMOCJE
Jakie
emocje i uczucia towarzyszyły Ci w trakcie pisania „Powrotu
do Gruzji”?
Oj, wiele emocji. Na początku ekscytacja i radość, ponieważ II tom zaczęłam pisać tuż po wyprawie z przyjaciółkami do Gruzji i tuż po tym, kiedy dowiedziałam się, że Wydawnictwo Lira zaufa debiutantce i wyda „Gruzińskie wino”. Te emocje towarzyszyły mi do marca 2020, kiedy znów poleciałam do Gruzji. Niestety, o tydzień za późno – w związku z pandemią musiałam skrócić pobyt w Sakartvelo do 48h. Późniejsze tygodnie były okropne – niepewność, stres, smutek, złość, strach o zdrowie, pracę, przyszłość. Nie byłam w stanie wtedy odciąć się i pisać. Dopiero w maju, kiedy sytuacja nieco się ustabilizowała, kiedy „Gruzińskie wino” zostało wydane i zebrało pochlebne opinie, usiadłam i dokończyłam „Powrót do Gruzji” – marząc o tym, abym sama mogła do niej wrócić jak najszybciej. Niestety, ze względu na zamknięcie gruzińskich granic, nie było mi to dane.
P - jak PRAWDA
Czy
w „Powrocie do Gruzji” pojawiają się elementy z
prawdziwego życia?
Oczywiście! Dialogi przyjaciółek niejednokrotnie inspirowane były prawdziwymi dialogami z mojej babskiej grupy (za zgodą dziewczyn, oczywiście! Główny wątek związany z Gio oparty jest na prawdziwej historii gruzińskiego lekarza Waży Gaprindaszwilego. Historie z akumulatorem, „selfie z termometrem” oraz ziołem w marszrutce wydarzyły się naprawdę.
I – jak IMPULS
Kiedy
pojawił się u Ciebie impuls, który rozbudził gotowość do napisania kontynuacji „Gruzińskiego wina”?
Kiedy przeczytałam o Waży Gaprindaszwilim. Jego sytuacja idealnie wpisywała się w losy Gio i Timara. Uznałam, że to jest to – stanie się ona osią mojej opowieści, choć, oczywiście, wszystkie elementy z tym związane są wytworem mojej wyobraźni. Przez wiele tygodni z niepokojem śledziłam, co się dzieje z Ważą. I odetchnęłam z ulgą kiedy bezpiecznie wrócił do domu.
S – jak SAMODYSCYPLINA
Czy „Powrót do Gruzji” pisałaś codziennie w określonych porach dnia? A może tworzyłaś ją spontanicznie, wtedy, kiedy akurat miałaś na to czas
Oj, nie potrafię „pisać na akord”. Jednego dnia potrafię napisać dwadzieścia stron, a potem tygodniami nic. Muszę czuć „to coś”, luz i… nie zmuszać się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥