piątek, 26 czerwca 2020

PRZEPIS NA KSIĄŻKĘ || "Paleta marzeń. Na zawsze razem" - Małgorzata Falkowska






Serdecznie zapraszam na wywiad z Małgorzatą Falkowską w ramach cyklu "Przepis na książkę".

P – jak PROCES TWÓRCZY
Czy pisząc „Paletę marzeń. Na zawsze razem” wiedziałaś 
od razu, co się wydarzy w kolejnych rozdziałach, 
czy tworzyłaś wydarzenia na bieżąco?
Wiedziałam, jak się zakończy i to mi wystarczyło. To zabrzmi głupio, ale daję swobodę bohaterom i tylko na końcu trzymam ich "na szmyczy", aby pokazać kto tu rządzi. 
R – jak ROZMOWA
Czy pisząc trylogię „Paleta marzeń” konsultowałaś z kimś elementy fabuły? Czy ktoś pomagał Ci w udoskonaleniu powieści?
Oczywiście, że konsultowałam i to nie jedną rzecz. Czasem nawet jedno małe zwątpienie powodowało, że musiałam skonsultować scenę, by mieć pewność.
Z – jak ZAKOŃCZENIE
Czy już na samym początku wiedziałaś, jak zakończysz „Paletę marzeń. Na zawsze razem”?
Jeśli mowa o dokładnym zakończeniu to nie. Zawsze muszę wiedzieć wcześniej czy będzie happy czy sad i tyle wystarczy. Reszta wyjdzie w praniu. 
E – jak EMOCJE
Jakie emocje i uczucia towarzyszyły Ci w trakcie pisania 
„Palety marzeń. Na zawsze razem”, czyli zwieńczenia 
losów bohaterów trylogii?
Z jednej strony był spokój, bo historia szła tak, jak zaplanowałam ją w głowie. Gdy pojawiały się nowe okoliczności to szybko konsultowałam je, tak jak np. kościół (na początku myślałam o knajpie na Krupówkach, ale przyjaciółka, która kocha góry powiedziała mi, że to bez sensu, bo żaden wspinacz nie świętuje zejścia z gór kawą, oni wybierają ponoć modlitwę i poszłam tym tropem). Z drugiej strony był niepokój, czy sprostam, czy spodoba się Czytelnikom, którzy pokochali historię Magdy i Alka na tyle, że pisali do mnie liczne wiadomości z błaganiem o szczęśliwe zakończenie. 
P – jak PRAWDA
Czy w którymkolwiek z tomów „Palety marzeń” pojawiły się elementy z prawdziwego życia?
W każdej mojej książce jest coś "mojego". Mniejsze lub większe, ale zawsze coś się znajdzie. 
I – jak IMPULS
Kiedy pojawił się u Ciebie impuls, który rozbudził gotowość do napisania trylogii „Paleta marzeń”?
Zaznaczę, że Paleta nie miała być trylogią. Miała być jedna część, ale Czytelnicy chcieli więcej i tak powstały kolejne dwa tomy. Impuls? Trudno powiedzieć, bo ja nagle ujrzałam w głowie tę historię i zapragnęłam przelać ją na papier. Jakby oceniać szybkość spisywania to przyznam, że było to szaleńcze tempo. Nawet, jak na mnie :)

S – jak SAMODYSCYPLINA
Czy cykl „Paleta marzeń” pisałaś codziennie w określonych porach dnia? A może tworzyłaś go spontanicznie, wtedy, kiedy akurat miałaś na to czas?
Samodyscyplina to często powtarzane przeze mnie słowo. Na pewno wolę pisać wieczorami i nocą, co w tygodniu nie daje mi za dużo możliwości. Potrafię za to zarwać cały weekend i tak był z Paletami. Od piątku wieczór do niedzieli wieczór z kilkugodzinną przerwą w dzień na sen pisałam dziesiątki tysięcy znaków. Żeby jaśniej to wytłumaczyć to wyobraźcie sobie, że siadacie przed wordem o 18 w piątek i kończycie klikać o 7 rano, by iść spać na trzy godziny, ogarnąć życie, jak ja to mówię i znów powtórzyć ten rytuał z soboty na niedzielę. Jeśli ktoś myśli, że tak się nie da to jest w błędzie. Ja potrafię nawet w poniedziałek być później wypoczęta :)


 POLUB PROFIL Małgorzaty Falkowskiej NA FACEBOOKU.
KUP JUŻ DZISIAJ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥