niedziela, 3 maja 2020

AUTOR POD LUPĄ - Anna Pilip || WYWIAD


Serdecznie zapraszam Was do przeczytania wywiadu z Anną Pilip, autorką powieści "Gruzińskie wino", która już w środę, 6. maja, będzie świętować swoją oficjalną premierę. 

Cieszę się, że mogę z Tobą porozmawiać z okazji zbliżającej się premiery Twojej debiutanckiej powieści „Gruzińskie wino”. Może na początku opowiesz Nam coś o sobie. Kim jest Anna Pilip?
Mnie również jest bardzo miło, to zdecydowanie nowe dla mnie doświadczenie. Kim jest Anna Pilip? Przede wszystkim kobietą, w każdym wymiarze znaczenia tego słowa. Przyjaciółką, żoną najlepszego męża na świecie, mamą dwóch cudownych córek. Pełnoetatową pracownicą, fotografką, pasjonatką Gruzji… Zawodowo, od 10 lat zajmuję się digital marketingiem i PRem w polskiej firmie kosmetycznej, i bardzo lubię tą pracę za atmosferę, która panuje w firmie, możliwości rozwoju, za jakość produktów, które oferujemy klientkom. Ale wraz z pojawieniem się na świecie młodszej córki w moim życiu zagościły też nowe pasje – najpierw chustonoszenie, jako element rodzicielstwa bliskości, potem fotografia. Z chustomamy stałam się chustofotografką, pojawiło się coraz więcej zleceń na sesje rodzinne, kobiece… aż założyłam swoją własną firmę fotograficzną. I tak łączyłam te dwa obszary mojego życia… A że nie lubię nudy, postanowiłam też napisać książkę.
Jak to się stało, że postanowiłaś napisać książkę? Czy zawsze marzyłaś o pisaniu?
Wydanie książki – powieści to marzenie mojego życia. Pewnie każdy debiutant tak mówi. Od dziecka lubiłam pisać, początkowo chciałam zostać dziennikarką, finalnie jako PRowiec bardzo blisko współpracuję z mediami, tworzę materiały prasowe, artykuły… Ale od lat kiełkowało mi w głowie to marzenie, żeby zobaczyć swoje nazwisko na okładce powieści. Aż wreszcie, w wieku 35 lat zabrałam się za jego realizację.
Co było dla Ciebie główną inspiracją do napisania powieści „Gruzińskie wino”?
Pewnie trudno w to uwierzyć, ale… sen. W lipcu 2018 roku, po powrocie z pierwszego wyjazdu do Gruzji, przyśniło mi się dwóch głównych bohaterów. Sen był na tyle realistyczny i przemawiający do wyobraźni, że chciałam go opisać. W początkowej fazie miało to być opowiadanie dla grupy bliskich koleżanek, z czasem fabuła zaczęła się rozwijać, aż postanowiłam, że zmotywuję się i zamknę ją w ramy powieści.
Czy trudno było Ci wydać pierwszą książkę?
I tak, i nie. Wydawcy szukałam kilka miesięcy, wbrew pozorom konkurencja na rynku jest ogromna, a debiutantowi nie jest się łatwo przebić. Pisałam do kilku Wydawnictw, z większości nawet nie dostałam odpowiedzi. Ale mam dobrego Anioła Stróża, który pomaga mi w realizacji marzeń stawiając na mojej drodze właściwych ludzi we właściwym czasie. Takie osoby, które uwierzyły we mnie, w tą historię i jej potencjał znalazły się w Wydawnictwie Lira.
Co Cię najbardziej zaskoczyło w całym procesie wydawniczym?
To, że można zaprzyjaźnić się z redaktorką. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale na początku cały proces wydawniczy był dla mnie enigmą. Czym się różni rola redaktora od korektora? Jakie zmiany może nanieść redaktor? Na co, jako autorka, mam wpływ? Wypytywałam o wszystko, bo bardzo martwiłam się, czy nagle pół rozdziału, do którego byłam przywiązana, nie zostanie wycięta w pień. Aż wreszcie rękopis trafił do Pauliny – mojej redaktorki, i przez kilka dni byłyśmy na łączach non stop. Maile, wiadomości na messengerze, milion drobiazgów do potwierdzenia i ewentualnego skorygowania… Jak już skończyłyśmy ten maraton, nagle zrobiło się pusto… więc znajomość ewaluowała nam na grunt prywatny. Teraz planujemy wspólną podróż do Gruzji.
Czy w „Gruzińskie wino” pojawiły się elementy z prawdziwego życia?
Oczywiście. Wiem, że wielu moich znajomych będzie doszukiwać się analogii. Wszakże bohaterka ma na imię Ana, ma dwie córki, kocha Gruzję, zajmuje się marketingiem… Ale na tym podobieństwa się kończą (piszę te słowa z premedytacją w kierunku znajomych, którzy po przeczytaniu zapowiedzi wróżą już mojemu mężowi rychły rozwód, a wśród moich gruzińskich znajomych doszukują się potencjalnych kochanków ;)). Prawdziwe są miejsca, które odwiedzałam i opisałam, niektóre wątki… Natomiast cała historia, główni bohaterowie i ich losy są zdecydowanie wytworem wyobraźni.
Czy postać któregoś z bohaterów była inspirowana prawdziwą osobą?
Tak. A dokładnie dwaj drugoplanowi bohaterowie. Ale zmieniłam im imiona, więc może się nie zorientują ;)
Co podczas pisania „Gruzińskie wino” sprawiało Ci największą trudność?
Sceny erotyczne. Serio. Chciałam, żeby były, wszakże to powieść obyczajowa, a seks jest ważnym elementem życia dorosłych ludzi. Ale nie chciałam, żeby były wulgarne, przesadzone, nie zależało mi też na wejściu w modny obecnie trend powieści erotycznych. Nie jest łatwo pisać o seksie tak, aby pobudzić wyobraźnię czytelnika, a jednocześnie nie przesadzić ze zbytnim naturalizmem.
Ile czasu zajęło Ci napisanie Twojego debiutu?
Dłuuuuugo… Zaczęłam pisać w lipcu 2018 roku, ale we wrześniu, ze względu na obowiązki zawodowe i fotografię, zarzuciłam pisanie aż do kwietnia 2019. Jednak wciąż męczyło mnie, że nie dokończyłam tej książki, więc w okolicy weekendu majowego, kiedy złapałam trochę oddechu, wróciłam do tej historii i w czerwcu udało mi się ją skończyć. Dopiero wtedy zaczęłam szukać wydawcy.
Jak Twoi bliscy zareagowali na informację o wydaniu książki?
Ucieszyli się, oczywiście. Tak naprawdę niewiele osób wiedziało wcześniej, że udało mi się podpisać umowę z Wydawnictwem i książka ujrzy światło dzienne. Od kilki dni, kiedy ruszyliśmy z promocją, coraz więcej moich znajomych dowiaduje się o „Gruzińskim winie” i zewsząd płyną słowa wsparcia. To bardzo budujące, ponieważ – nie ukrywam – ogromnie mnie stresuje jakie powieść otrzyma recenzje. W końcu to moje „dziecko”.
Czy pisząc „Gruzińskie wino” wiedziałaś od razu, co się wydarzy, czy pisałaś raczej spontanicznie?
[śmiech] kompletnie nie wiedziałam, co się wydarzy. Miałam pomysł na główny wątek, na kilka pobocznych opowieści, ale historia naturalnie rozwijała się z czasem. Wprowadzałam nowych bohaterów, sięgałam do nowych źródeł. Ale – przyrzekam, do samego końca nie wiedziałam jakiego wyboru dokona bohaterka. I nawet mnie korciło, żeby zakończyć powieść zupełnie inaczej. Co tylko daje mi pole do rozwijania tej historii w kolejnej części.
Jak wyglądało Twoje otoczenie podczas tworzenia kolejnych stron książki? Co lubiłaś mieć obok siebie, co Ci przeszkadzało?
Najdłuższe fragmenty powstały podczas urlopów i wolnych dni, w kawalerskim pokoju mojego męża, kiedy odpoczywaliśmy u teściów. Tam mogłam oddać córki pod opiekę babci, zamknąć się i w ciszy wrócić myślami do mojej Gruzji, wymyślając coraz to nowe perypetie głównych bohaterów. Lubię mieć spokój, dlatego piszę zazwyczaj wieczorami. Mam też swoje ulubione playlisty na YouTube, które mnie wprawiają w dobry nastrój. Laptop na kolanach, kieliszek z winem na podorędziu i niczego więcej nie potrzebuję.
Jak udało Ci się pogodzić pisanie książki z codziennymi obowiązkami?
Myślę, że to mój mąż powinien udzielić odpowiedzi na to pytanie J Nie udawało się, haha. Ale mam w nim ogromne wsparcie, więc kiedy pisałam, brał na siebie domowe obowiązki i opiekę nad dziewczynkami. Tak jak wspomniałam, na pisanie wykorzystywałam przede wszystkim wolne dni, urlopy… A kiedy musiałam dokończyć w ciągu tygodnia, starałam się pisać wieczorem. Lubię mieć „wolną głowę”, wypełnić wszystkie obowiązki i dopiero wtedy skupić się na tworzeniu.
Co Cię motywowało do pisania?
Grupa kilku koleżanek, które kibicowały mi i czekały na kolejne fragmenty opowieści.
Czy podczas pisania pojawiły się momenty zwątpienia, chwile kiedy absolutnie brakowało Ci weny? Jeśli tak, to jak sobie wtedy poradziłaś?
Chyba każdy ma takie momenty… mi trafił się w połowie prac nad książką, kiedy nadmiar codziennych obowiązków mnie przytłoczył i zarzuciłam pisanie na kilka miesięcy. Nie wydaje mi się, żeby to było dobre rozwiązanie na dłuższą metę, ale w końcu motywacja wróciła i udało się dokończyć.
Jak wyglądają Twoje plany wydawnicze? Czy masz już może gotową kolejną powieść?
Jestem w trakcie pisania kontynuacji „Gruzińskiego wina”. Czy dokończę, czy wydamy -  tego nie wiem, wiele zależy od tego, jak zostanie przyjęty debiut. Czy Czytelniczkom i Czytelnikom spodoba się ta historia? Czy będą chcieli poznać dalsze losy bohaterów? Teraz czekam na odpowiedzi na te pytania, a później – zobaczymy.
Jakbyś zachęciła czytelników Nie oceniam po okładkach do sięgnięcia po „Gruzińskie wino”?
Nie oceniajcie po okładce (chociaż wierzę, że się Wam podoba ;)) i zajrzyjcie do środka. Wejdźcie w świat Any, Gio i Timara. Poznajcie Gruzję – szczególnie teraz, kiedy granice są zamknięte, ta książka może przybliżyć Wam kawałek tego cudownego kraju. Usiądźcie wygodnie w fotelu albo na leżaku, zaopatrzcie się w schłodzone Tsinandali albo Saperavi i udajcie się z Aną w podróż. Podróż do Gruzji po miłość, przyjaźń i (oby jej się spełniło ;)) szczęście.

MACIE W PLANACH TĘ KSIĄŻKĘ?

Serdecznie zachęcam do polubienia
 
i śledzenia profilu Anny Pilip na Facebooku. 
https://www.facebook.com/A.Sinicka/?epa=SEARCH_BOX
ZAMÓW JUŻ DZIŚ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥