sobota, 25 maja 2019

Autor po lupą - Meg Adams || WYWIAD PREMIEROWY


To już dzisiaj! Oficjalna premiera książki "Architektura uczuć" autorstwa Meg Adams, którą mój blog objął patronatem medialnym. Serdecznie zapraszam Was na wywiad z autorką! Dziękuję za udział w moim cyklu!


Może na początku opowiesz Nam coś o sobie. Kim jest Meg Adams?
Ciężko jest zdefiniować siebie. Mama, żona, córka czy przyjaciółka to oczywiste słowa, które mi się nasuwają. Ale tak w głębi jestem chyba przede wszystkim ogromną marzycielką. Nigdy nie mam dość i zawsze chcę od życia czegoś więcej. Jestem też zbiorem sprzeczności. Uwielbiam zwiedzać i poznawać świat, chociaż  najlepiej czuję się we własnym domu z laptopem na kolanach. Z jednej strony niepoprawna romantyczka, z drugiej twardo stąpająca po ziemi racjonalistka…

Jak to się stało, że postanowiłaś pisać książki? Czy zawsze marzyłaś o pisaniu, czy sprawił to jakiś zbieg życiowych okoliczności?
Prawda jest taka, że wcześniej nie marzyłam o pisaniu książek. W szkole byłam raczej „umysłem ścisłym”, skończyłam inżynierię i pracuję jako inżynier, ale czytałam od zawsze, lubiłam snuć przed snem różne historie, pisać niesztampowe wypracowania i bardzo przeżywałam losy ulubionych bohaterów. Aż pewnego dnia,  będąc na życiowym zakręcie, zaczęłam czytać popularne erotyki i romanse (wcześniej czytałam inne gatunki – od klasyki, przez fantasy po kryminały). Pochłaniałam te książki po polsku i po angielsku, niemal jedną za drugą. Poczułam, że chciałabym stworzyć własną historię o miłości. I zaczęłam. Słowo po słowie, zdanie po zdaniu. Podzieliłam się tym z moją przyjaciółką, która dopingowała mnie do dalszego  pisania. Oczywiście początek był trudny. Wiele musiałam się nauczyć, ale spotykając na swojej drodze cudowne osoby, spełniłam marzenie o wydaniu własnej książki. To jedna z najlepszych rzeczy, jaka spotkała mnie w życiu.

Co było dla Ciebie główną inspiracją do napisania powieści „Architektura uczuć”?
Kraków, który kocham. Mieszkałam tam przez dobre kilka lat, każdego dnia uwielbiając to miasto coraz bardziej. Dało mi miłość i najcudowniejsze wspomnienia. Po prostu musiałam osadzić tam akcję. Potem pomysły rodziły się na bieżąco. Dużą inspiracją jest dla mnie także muzyka. Czasami fragment teledysku czy tekstu potrafi pobudzić moją wyobraźnię i sprawić, że słowa same płyną. Tak było też w tym wypadku. Piosenki zespołu „Clock machine” dały mi niesamowitego kopa przy tej książce. Kilka najważniejszych utworów, które towarzyszyły mi przy jej tworzeniu, znajdziecie na playliście.

Dlaczego postanowiłaś wydać książkę pod pseudonimem?
Od samego początku próbowałam stawiać granicę pomiędzy życiem prywatnym a tym autorskim, stąd pseudonim. Kiedy zaczynałam publikować swoje teksty, było w nich też więcej erotyki i stwierdziłam, że to dobre rozwiązanie. Myślałam, że to będzie jedynie krótka przygoda, zabawa. A potem pokochałam to jak nic innego, ale czytelniczki znały mnie już jako Meg, więc na razie tak zostało. Nie wykluczam jednak, że kiedyś wydam coś pod swoim prawdziwym nazwiskiem.

Czy w „Architekturze uczuć” pojawiły się elementy z prawdziwego życia?
Nie, to czysta fikcja literacka. Oczywiście wykorzystałam prawdziwe miejsca, skorzystałam z doświadczenia, jakie posiadam w branży, ale fabuła jest jedynie wymysłem mojej wyobraźni.

Czy postać któregoś z bohaterów była inspirowana prawdziwą osobą?
Jeśli chodzi o charakter to nie. Przynajmniej nie świadomie. Pisząc poszczególne postaci, nigdy nie myślę o prawdziwych osobach. Raczej powiedziałabym, że główna bohaterka posiada wiele cech, które chciałabym mieć, ale… niestety ;)  Co do wyglądu postaci to jak najbardziej. Lubię „patrzeć” na moich bohaterów, więc zawsze wybieram sobie kogoś, kto będzie moją inspiracją. Nadal nie są to osoby z mojego otoczenia, raczej aktorzy czy modele.

Co podczas pisania „Architektury uczuć” sprawiało Ci największą trudność?
Ogólnie uważam, że napisanie książki to trudne zadanie. To wiele godzin pisania, sprawdzania, znowu sprawdzania i pilnowania, żeby gdzieś w tym całym procesie się nie pogubić. A tak poważnie mówiąc, to według mnie najtrudniej pisze się postacie. Tak by nie były płaskie, miały ciekawą przeszłość, były złożone psychologicznie. Ich postępowanie było spójne i logiczne lub jeśli specjalnie takie nie jest, miało to odpowiednie wyjaśnienie w tekście. Nie twierdzę, że mi się to udało, jednak mam nadzieję, że chociaż w części wypełniłam karty powieści w taki sposób, jaki planowałam.

Co Cię najbardziej zaskoczyło w całym procesie wydawniczym?
Zmęczenie. Wiedziałam, że nie jest to bułka z masłem, ale naprawdę nie podejrzewałam, że czasami będę miała dość własnego tekstu. Niemniej czytając pierwsze opinie, stwierdzam, że było warto. Poza tym proces wydawniczy wiele mnie nauczył. Redakcja, promocja itp. - każdy z etapów sprawia, że dowiaduję się czegoś nowego.

Ile czasu zajęło Ci napisanie "Architektury uczuć"?
Tę historię zaczęłam pisać już dawno temu, ale porzuciłam ją na rzecz innej, która mocniej mnie pociągała. Potem z wykorzystaniem starych scen, z nowym zakończeniem i sporymi zmianami pisałam ją około trzech miesięcy. Drugie tyle poprawiałam, zmieniałam, uzupełniałam. Jeśli zastanawiacie się, dlaczego to waśnie ją wydaję, a nie tę drugą… tak się po prostu złożyło. I bardzo się z tego cieszę. Uważam, że ze wszystkich książek, które do tej pory napisałam, ta najlepiej nadaje się na debiut. I kocham ją całym sercem.

Jak Twoi bliscy zareagowali na wieść o wydaniu „Architektury uczuć?
Szczerze powiedziawszy, długo trzymałam pisanie w tajemnicy. Wiedział o nim jedynie mój mąż i przyjaciółka, potem jeszcze brat. Ale o dziwo, kiedy powiedziałam większej ilości osób z bliskiego otoczenia, przyszła propozycja wydawnicza. Mam wrażenie, że wszyscy bardzo się cieszą, że znalazłam coś, co kocham i są ze mnie dumni. Często słyszę, że fajnie znać kogoś, kto napisał książkę.

Jak Ci się udaje się pogodzić pisanie książek z codziennymi obowiązkami – pracą, domem, macierzyństwem?
Nie udaje mi się! Pisania to wiele wyrzeczeń. Mam wyrzuty sumienia, ale nie potrafię nie pisać. Zarywam nocki, jestem w dzień jak zombie. Mimo to wiem, że nie mogę bez tego żyć. To już część mnie. I to całkiem spora. Gdyby nie mój mąż to pewnie czasem nie byłoby czystego kubka na herbatę.

Czy pisząc książkę, wiesz od razu, co się wydarzy, czy piszesz raczej spontanicznie?
Zazwyczaj zaczyna się od konkretnej sceny. Potem pojawiają się bohaterowie i główna oś fabuły, ale większość powstaje na spontanie. Jedynym pewnikiem jest wątek miłosny. Nie potrafię inaczej. Nie musi być na pierwszym planie, ani bardzo romantyczny, ale jakaś miłość musi się przewijać.

Co Cię motywuje do pisania?
Opinie. Każda czy to pozytywna, czy negatywna zmusza mnie do działania. Te pozytywne pozwalają mi uwierzyć, że potrafię i dodają skrzydeł, te negatywne zmuszają do nauki i doskonalenia warsztatu.

Jakich autorów czytasz na co dzień?
Bardzo różnych. Najlepiej, jeśli chemia pojawia się już od pierwszej strony. Jako nastolatka pochłaniałam Nienackiego, Verne, potem Tolkiena, Larssona… Rozstrzał jest spory. Przeczytałam większość dzieł Szekspira. Romeo i Julia, Sen nocy letniej czy Poskromienie złośnicy… Uwielbiam je wszystkie. Lubię też literaturę typowo kobiecą, bo zwykle jest doskonałą odskocznią od szarego życia. Czytuję J.A. Redmersky, Pepper Winters, Stylo Fantome i wiele innych. Jeśli tylko historia okaże się wciągająca, nazwisko czy gatunek nie są ważne.

Jak uważasz, co się składa na dobrą literacką historię?
Wciągająca fabuła, wielowymiarowi bohaterowie, dobry styl. Tajemnice i zaskoczenie. Uwielbiam być zaskakiwana! I miks gatunków. Zawsze, któryś powinien przeważać, żeby powieść nie była mdła lub chaotyczna, jednak lubię takie połączenia jak na przykład romans i thriller czy kryminał. 

Czy są w Twoim życiu momenty zwątpienia, chwile kiedy absolutnie brakuje Ci weny? Jeśli tak, to jak sobie wtedy  radzisz?
Oczywiście. Często nie jestem w stanie napisać nawet kilku dobrych zdań i siedzę, gapiąc się w migający kursor. Rzadko odpuszczam, ale jeśli już kompletnie się zatnę - czytam, oglądam seriale lub plotkuję z koleżankami. Nie napiszę, że spędzam czas z rodziną, bo pisuję głównie nocami, kiedy oni już śpią.

Jak wyglądają Twoje plany wydawnicze? Czy masz już może gotową kolejną powieść?
Niewiele mogę powiedzieć, ale obiecuję, że nie pozwolę o sobie łatwo zapomnieć. Pomysłów także na razie mi nie brakuje. Oczywiście wiele zależy od tego, jak zostanie przyjęty mój debiut. Dlatego trzymajcie mocno kciuki!

Jeżeli lubicie niebanalne historie o trudnej miłości i macie ochotę na coś nowego, z pięknym Krakowem w tle sięgnijcie po „Architekturę uczuć”. Gwarantuję, że poczujecie dreszczyk emocji i na pewno nie będziecie się nudzić!


MEG ADAMS NA FACEBOOKU



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥