niedziela, 5 maja 2019

Autor pod lupą - Jagna Rolska || WYWIAD












Już jutro oficjalna premiera książki "Testament życia" autorstwa Jagny Rolskiej, którą mój blog objął patronatem medialnym, a ja już dzisiaj zapraszam Was na wywiad z autorką! Serdecznie dziękuję Jagnie za udział w moim cyklu!
Może na początku opowiesz Nam coś o sobie. Kim jest Jagna Rolska?

Z pewnością jestem introwertyczką, której środowiskiem naturalnym jest las. To tam ładuję baterie. O ironio, mieszkam w mieście. Prywatnie jestem żoną i matką a literacko spełniam się współtworząc portal literacki „Fahrenheit”, w którym pełnię funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Wraz z moją przyjaciółką Izabellą Frączyk prowadzę również stronę „Świeżo napisane”. Jestem też pasjonatką fotografii, ale w bardzo amatorskim wydaniu :)
Jak to się stało, że postanowiłaś pisać książki? Czy zawsze marzyłaś o pisaniu, czy sprawił to jakiś zbieg życiowych okoliczności? 

Zaczęłam układać w głowie różne scenariusze jeszcze zanim nauczyłam się pisać :) Dość wcześnie zaczęłam pisać nieudolne opowiadania, które na szczęście leżą w czeluściach najciemniejszej szuflady i z pewnością nigdy jej nie opuszczą. Z czasem krótkie formy stawały się coraz znośniejsze i moje teksty zaczęły się ukazywać drukiem. Długo natomiast nie przychodziło mi do głowy, by napisać powieść. To wydawało mi się domeną prawdziwych pisarzy, więc w domyśle ja, jako amator nie powinnam się za to zabierać :) W końcu się przełamałam, uwierzyłam w siebie i zaczęłam pisać. Co nie znaczy, że zaczęłam powieści od razu wydawać. Musiałam wyprodukować ich kilka zanim w końcu udało mi się zadebiutować „SeeIT”, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego.
Co było dla Ciebie główną inspiracją do napisania powieści „Testament życia”?

Z pewnością warszawski Mokotów :) Spędziłam tu dzieciństwo i połowę dorosłego życia, więc siłą rzeczy jestem z tym miejscem sentymentalnie związana. Bardzo mi zależało na tym , żeby uchwycić w powieści realia życia na Mokotowie lat 90’.
„Testament życia” to Twoja druga książka, która z nich jest Twoja ulubioną? Do której masz największy sentyment?

Ach, nie wiem, czy jestem w stanie dokonać takiego wyboru. Wiesz, to tak jak z dziećmi. Żadna matka nie wskaże ulubionego :) Tu sprawę utrudnia fakt, że piszę jednocześnie teksty fantastyczne i obyczajowe, które ciężko porównywać.
Czy w „Testament życia” pojawiły się elementy z prawdziwego życia?

Miejsca. Wspomniany Mokotów z szeregiem istniejących w latach 90’ budynków i klubów. Podobnie ma się rzecz z Półwyspem Helskim, dokąd akcja się częściowo przenosi.
Czy postać któregoś z bohaterów była inspirowana prawdziwą osobą?

Zdecydowanie nie. Wszystkie występujące w powieści osoby i cała linia fabularna są całkowicie wymyślone :) Z pewnością niektóre cechy bohaterów są efektem obserwacji ludzi, których znam lub kiedyś znałam, ale doszukiwanie się konkretnych osób na nic się nie zda ;)
Co podczas pisania „Testamentu życia” sprawiało Ci największą trudność?

Chyba zachowanie wszystkich realiów historycznych. Zdawać by się mogło, że to było tak niedawno, ale pamięć bywa zawodna i można się wyłożyć na byle detalu. Myślę jednak, że wszystko jest tak, jak być powinno :)
Jakie emocje i uczucia towarzyszyły Ci podczas pisania „Testament życia”?

Skrajne, oczywiście. Od przekonania, że to najlepszy tekst jaki mogłam napisać do przeświadczenia, że to grafomański wykwit. Od euforii do przygnębienia ;)


Jak Twoi bliscy zareagowali na wieść o wydaniu „Testamentu życia”?

Bardzo się ucieszyli. Właściwie wszyscy przyjaciele i cała rodzina czytają na bieżąco wszystko, co napiszę, więc i tej powieści już nie mogą się doczekać.
Jak Ci się udaje się pogodzić pisanie książek z codziennymi obowiązkami – pracą, domem?

Jakoś się udaje. Pewnie dlatego, że piszę w nocy :) Uwielbiam tę ciszę, która pozwala zebrać myśli. W ciągu dnia zbyt wiele spraw, właśnie tych związanych z domem i innymi aktywnościami skutecznie mnie rozprasza.
Czy pisząc książkę, wiesz od razu, co się wydarzy, czy piszesz raczej spontanicznie?

Wiem dokąd zmierza historia. Wiem również kim będzie główny bohater. Mam napisaną w głowię scenę finałową. W pewnym sensie można powiedzieć, że piszę powieści od końca :) Z grubsza ustalam też na wstępie tło. Reszta dzieje się sama. Nie piszę konspektów, ale gdy siadam do pisania drugiego tomu, wówczas wynotowuję w punktach wątki, które wymagają mojej uwagi. Jeśli by przyrównać proces powstawiania powieści do podróży, to mam kupione bilety, wiem kto ze mną jedzie i gdzie znajduje się stacja końcowa, ale nie mam pojęcia jak będzie przebiegała podróż i kto się do mnie przysiądzie :)
Co Cię motywuje do pisania?

Z pewnością dobre opinie o poprzednich tekstach. Nic tak nie uskrzydla jak recenzja, czy prywatna wiadomość od czytelnika, który pisze, że podobało mu się i czeka na dalszy ciąg opowieści. Stan euforii osiągam, gdy ktoś pisze, że wykreowane przeze mnie sceny zawładnęły jego wyobraźnią albo mu się śniły ;) Po takich słowach – noc zawalona i ze trzy rozdziały mam z punktu napisane.
Jakich autorów czytasz na co dzień?

Bardzo wielu. Piszę sporo recenzji i selekcjonuję teksty dla portalu Fahrenheit, więc czytam sporo rodzimych autorek i autorów fantastyki. Ale oczywiście to nie jedyny gatunek, który lubię. Do najbardziej cenionych przeze mnie pisarzy z pewnością należy Dean R. Koontz, na którym się wychowałam. To właśnie jego powieści były pożywką dla mojej młodocianej wyobraźni. Ale to oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej :D Lubię klasykę powieści obyczajowych, na czele z mistrzem wszechczasów, czyli Erichem Segalem ale nie pogardzę też dobrymi kryminałami. Uwielbiam wesołe i odprężające powieści mojej przyjaciółki Izy Frączyk. Mówiąc w skrócie – nie ograniczam się do konkretnego gatunku i uważam, że w każdym można znaleźć absolutne perły :)
Jak uważasz, co się składa na dobrą literacką historię?

Pełnokrwisty bohater osadzony w plastycznie przedstawionym świecie, który od pierwszej strony wzbudza w czytelniku jakieś emocje. Do tego spójna logicznie fabuła, która konsekwentnie prowadzi czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. I autentyczne dialogi. Nie ma nic gorszego, niż dozorczyni mówiąca uniwersytecką polszczyzną albo bohater, który walczy o życie i przemawia pełnymi zdaniami podrzędnie złożonymi ;) I to właściwie tyle. Więcej nie potrzeba.
Czy są w Twoim życiu momenty zwątpienia, chwile kiedy absolutnie brakuje Ci weny? Jeśli tak, to jak sobie wtedy  radzisz?

Weny akurat mi nigdy nie brakuje. Czasami jedynie pewności siebie, ale staram się z tym walczyć. Dręczy mnie coś innego, czyli wrodzone lenistwo zodiakalnego lwa. Dlatego bardzo dobrze działam pod presją deadline’ów ;)
Jak wyglądają Twoje plany wydawnicze? Czy masz już może gotową kolejną powieść?

Trochę się u mnie dzieje. Niedługo powinna ukazać się kontynuacja „SeeIT” a ja w tej chwili piszę drugi tom „Testamentu życia”. Gdy skończę, to w Wydawnictwie Dolnośląskim już czekają na „SeeIT3”. A pokątnie produkuję opowiadania, które być może wkrótce również zostaną opublikowane. Parę gotowców trzymam również w wirtualnej szufladzie. Jeśli znajdzie się na nie chętny to są do wzięcia :)
Jakbyś zachęciła czytelników do sięgnięcia po „Testament życia”?

Nigdy nie byłam dobra w reklamowaniu siebie, ale pomyślmy… Jest to powieść o tym, jak bardzo jeden bezmyślny błąd może zaważyć na całym życiu. Naszym własnym i otaczających nas ludzi. To historia trudnej relacji między rodzeństwem i lekcja miłości rodzicielskiej, która nie bierze się znikąd, ale też nie pojawia się na zawołanie. A z pewnością jest to opowieść o tym, że miłość między kochankami, nawet jeśli jest silna to nie może być budowana na kłamstwie, bo inaczej prędzej, czy później zawali się jak domek z kart. Gwarantuję łzy wzruszenia w scenie finałowej :D 

Macie w planach "Testament życia"?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥