poniedziałek, 22 maja 2017

51. Czereśnie zawsze muszą być dwie - Magdalena Witkiewicz [RECENZJA]




Tytuł: Czereśnie zawsze muszą być dwie
Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 489
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Wyzwanie - Przeczytam tyle ile mam wzrostu + 3,5 cm


„Czasami życie daje nam szansę a my za późno ją dostrzegamy. Czasami możemy dotknąć naszych marzeń, ale odwlekamy te chwile. Na potem, na za godzinę, za miesiąc. Na moment, kiedy będziemy do tego perfekcyjnie przygotowani. A czasem trzeba żyć chwilą. Łapać szczęście szybko w dłonie. Nieważne, że nie mamy na sobie fraka i sukienki balowej, drugi raz życie może na nie dać szansy. A nasze marzenie, które było w zasięgu ręki, może ulecieć niczym motyl.”

Czereśnie zawsze muszą być dwie to najnowsza powieść Magdaleny Witkiewicz. Niebywale długo oczekiwałam na tę książkę. Wyjątkowo intrygował mnie opis i cała historia, która miała zostać zaprezentowana się na kartach tej książki. Kiedy pierwszy raz ujrzałam okładkę, momentalnie się uśmiechnęłam. Jest naprawdę urzekająca. Ale jak dobrze wiecie, ja Hanna nie oceniam po okładkach. Staram się wnikliwie analizować treść, dostrzegać to co ulotne, zaprzyjaźniać się z bohaterami, przeżywać wraz z nimi ich emocje, rozterki, nadzieje, sukcesy. Niemniej jednak najnowsza książka Pani Magdaleny, zachwyca i okładką i tytułem i co najważniejsze wnętrzem. Zapraszam do zapoznania się dalszą częścią mojej recenzji.


***

Czereśnie zawsze muszą być dwie, to tak naprawdę historia Zosi Krasnopolskiej. Zosia jest najważniejszą postacią w najnowszej książce Pani Magdaleny Witkiewicz. Dziewczynę poznajemy jako wzorową i poukładaną uczennicę, która ma wymagających i apodyktycznych rodziców. Pewnego dnia Zosia staje przed trudną młodzieńczą decyzją. Ma dylemat czy iść na wagary, czy zostać w szkole. Jak się później okazuje decyzja ta, będzie miała ogromną ważność w stosunku do jej dalszego życia. Jak łatwo można się domyślić pilna nastolatka, postanawia wybrać się na wagary, decyduje się na lekko pochopny krok. Niektórym z pewnością może się wydawać, że to absurd. Jeden dzień na wagarach, co może się stać? Jednak może i to wiele... Decyzja Zosi, nie zostaje nagrodzona, a tym bardziej odpuszczona. Na nieszczęście dziewczyna musi odbyć „kare”. Każdego dnia ma za zadanie zanosić obiady koleżance nauczycielki. Codzienne odwiedziny u starszej pani zdecydowanie nie były tym o czym marzy każda nastolatka. Niemniej jednak Zosia uznała, to zadanie, za lepsze, niż robienie porządków na szkolnym boisku. Mimo, iż kobiety dzieli spora różnica wieku zaprzyjaźniają się. Kolejne wizyty Zosi u Pani Stefanii, są bardziej entuzjastyczne. Mimo, iż dziewczyna, nie zdaje sobie sprawy z tego co tak naprawdę przyniosą jej wizyty u pani Stefanii, to znajomość ta trwa długie lata, a w rezultacie dostarcza masę niespodziewanych wydarzeń... Później nasza główna bohaterka poznaje przypadkowo Marka, który strasznie namieszał w życiu Zosi. A kiedy dziewczyna otrzymuje w spadku willę w Rudzie Pabniackiej jej życie ulega diametralnej zmianie... Mimo, iż willa jest w opłakanym stanie, to okazuje się być domem z uwięzioną duszą, skrywa w sobie nietuzinkowe tajemnice. Zosia decyduje się zagłębić w historię domu i odkryć to co do tej pory nie zostało odkryte. W tej całej niesamowicie wciągającej historii jest jeszcze Szymon, którego Zosia poznaje w drodze do willi. Szymon to złoty człowiek, z bagażem doświadczeń, trochę smutny, zagubiony, lecz jednak wspaniały. Jak potoczyły się losy głównej bohaterki? Czy Zosia odnajdzie w końcu odrobinę szczęścia? O tym musicie przekonać się już sami!

Świetna książka, magiczna, wciągająca, intrygująca, przepełniona cudownymi cytatami. Ponadto Czereśnie zawsze muszą być dwie, to lektura pełna uroku i nastrojowa. Książka została podzielone na pięć części. Muszę przyznać, iż najbardziej emocjonalna z mojego punktu widzenia jest część druga, w której Autorka umożliwiła czytelnikowi bliżej poznać Szymona. W części drugiej, to właśnie Szymon odgrywa pierwsze skrzypce. Opowiada o tym co było kiedyś, czym się zajmował, co go spotkało. Z zapartym tchem, śledziłamczęść. Zostałam lekko zmiażdżona emocjonalnie... Było (i nadal jest) mi strasznie szkoda Szymona. Miałam ochotę go przytulić, pocieszyć, ale nie mogłam... Podczas czytania każdej kolejnej strony towarzyszyły mi ogromne emocje, których nigdy nie zapomnę i z przyjemnością powtórzę. Co do samych bohaterów, to sądzę, że zostali świetnie skonstruowani, są wyraziści, dojrzali i chwytający za serce. Oczywiście główna bohaterka jest osobą, której nie da się nie lubić. Mimo swoich wzlotów i upadków, okazuje się być twardą dziewczyną. Chciałam jeszcze dodać, iż bardzo podobały mi się również rozdziały, które nawiązywały do lat trzydziestych i życia w Rudzie Pabniackiej. 

***

A tak na marginesie moją uwagę przykuły podziękowania Autorki. Jestem pod wrażeniem, jeszcze w żadnej książce nie spotkałam się z tak długimi podziękowaniami. Bardzo mi się to spodobało. Wyrażać wdzięczność różnym osobom, na kartach swojej powieści to naprawdę coś pięknego.

***

Reasumując Czereśnie zawsze muszą być dwie to bardzo poruszająca powieść o odkrywaniu samego siebie, o samotności, a także o niespodziankach, jakie potrafi nam zafundować życie. To również historia o podroży, w poszukiwaniu tego co najcenniejsze. Jednym słowem – ujmująca. Serdecznie polecam.

Więcej cytatów z książki, możecie znaleźć tutaj