sobota, 16 września 2017

102. Jutro będziemy szczęśliwi - Anna Dąbrowska || RECENZJA



Tytuł: Jutro będziemy szczęśliwi
Autor: Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 303
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami


W życiu recenzenta pojawiają się takie książki, o których po przeczytaniu nie potrafi opowiadać. Nie dlatego, iż historia była kiepska, nudna i czytania zamiast być przyjemnością, było jedną wielką udręką. Lecz dlatego, iż historia była tak swoiście piękna, głęboka, refleksyjna i wzruszająca, że zbudowanie sensownych, błyskotliwych zdań jest nie lada wyzwaniem. Wówczas słowa nie układają się zdania. Zdania nie układają się w całokształt. Taki recenzent ma wtedy poczucie, iż wolałby nie relacjonować tego, co zostało mu opowiedziane, ponieważ tak bardzo pragnie, aby to zostało tylko i wyłącznie w nim. Pragnie schować to charakterystyczne piękno, te wyraźnie, subtelnie i jednocześnie sile emocje w swoim wnętrzu. Pragnie rozkoszować się smakiem danej lektury w samotności. Tak po prostu. Ale... Postaram się Wam przybliżyć, to piękno, te emocje.

A tak w ogóle macie tak czasem? Że po przeczytaniu, wolelibyście, zachować dla siebie to co właśnie zostało Wam opowiedziane? Nie dzielić się z tym nikim? Bo tak. Ja właśnie tego doświadczyłam po raz kolejny... Anna Dąbrowska napisała, piękną, mądrą, wartościową historię. Historię, która posiada wiele pięknych życiowych prawd, o których w tym zabieganym świecie często zapominamy. W świecie, gdzie często mieć jest ważniejsze od być. W świecie, gdzie konsumpcjonizm rządzi się swoimi prawami. To niewiarygodne, że tak oto prostym przekazem, przekazem tej historii, można otworzyć człowiekowi oczy na wiele istotnych spraw. Ta historia skrywa w sobie nie tylko magię świat, piękne krajobrazy, wątek miłosny, utratę ukochanej osoby, walkę z przeciwnościami, powroty i wspólne szczęśliwe życie, ale także, ta historia ukazuje wiele wartościowych, ważnych, godnych uwagi i zapamiętania słów, które są niczym środek łagodzący na zranione serce. Słów, które swoim dogłębnym i istotnym przekazem, pozwolą spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość w inny, jaśniejszy i klarowny sposób. Spowodują zadumę, sprowokują do przyznania racji, że rzeczywiście tak jest i pobudzą do głębokiej analizy swojego wnętrza i zastanowienia się dlaczego o tym zapominamy. Dlaczego, nie pozwalamy sobie na szczęście? Swoisty przekaz tej pięknej, klimatycznej, nastrojowej i wyjątkowo refleksyjnej historii, otula dusze, rozgrzewa serca niczym kubek gorącej herbaty z gwiazdką anyżu.

Zuzanna Majewska i Adam Janicki. Kiedyś byli dla siebie wszystkim. Całym światem. Porannym promykiem słońca i gwiazdą, która świeci w nocy wysoko na niebie. Lecz kiedy Adam, wyjeżdża całkiem niespodziewania, nie informując nikogo o tym, dlaczego decyduje się opuścić miasteczko, które Zuza zwie Urokliwym, świat dziewczyny rozpada się na milion drobnych kawałków. Adam prócz tego, iż pozostawił po sobie ogrom pięknych wspomnień, to także pozostawił pustkę, żal, smutek i złość. Od tej chwili, nic już nie było takie same... W sercu Zuzy nie gości już radości. W sercu Zuzy dominuje ogromny smutek, złość, niezrozumienie, ale jest tam również miłość. Bo przecież nie przestała tak nagle kochać Adam. Swoista całość, którą tworzyli rozpadła się z dnia na dzień. Pojawił się ogrom pytań, na które Zuza nie potrafi znaleźć sensownych odpowiedzi. Dlaczego Adam wyjechał? Dlaczego nie porozmawiał z Zuzą, lecz odszedł, tak bez pożegnania? Czy skrywa jakąś tajemnicę? Z czasem Zuza przyzwyczaiła się już do tego, iż Adama nie ma, że odszedł... Za sprawą swojego sąsiada Marcina, spróbowała dostrzegać radość w małych rzeczach. Z czasem też, zdecydowała, iż będzie pomagać swoim rodzicom w prowadzeniu sklepu wielobranżowego, a także pojawiła się również w jej głowie myśl, dotycząca zapisania się na studia. Lecz kiedy Zuza już przywykła, iż nie ma Adama, że w końcu jest gotowa na zmiany, ten po trzech latach nieobecności pojawia się w rodzinnym miasteczku. Czy między tym dwojgiem pojawi się dawne uczucie, które kiedyś było bardzo silne? Czy ta znajomość ma szanse na odbudowanie? Czy Adam wyjaśni Zuzannie dlaczego odszedł i dlaczego zdecydował się wrócić? A może nie spotkają się wcale i będą się unikać? A może piękny, urokliwy klimat miasteczka pozwoli im odbudować to co kiedyś było dla nich priorytet?

Jak to w książkach Anny Dąbrowskiej bywa, ponownie spotykamy się z dwutorową narracją. Naprzemiennie obserwujemy wydarzenia z perspektywy Zuzanny i Adama. Zarówno ona, jak i on mają możliwość stać się bliskimi czytelnikowi. Możemy poznać ich zapatrywanie się na to co było kiedyś, a także na to jak jest teraz. Ich kreacja jest wyrazista, barwna, nacechowana naturalnością i autentycznością. Polubiłam zarówno Zuzę, jak i Adama. Traktuję ich jako całokształt. Piękny całokształt. Mimo iż, Adam odszedł bez pożegnania i nie spodziewałam się, iż akurat takie okoliczności go do tego popchnęły (nie powiem Wam jakie), to odebrałam go jako osobę ciepłą, sympatyczną i z ogromnym sercem. Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że Anna zdecydowała się wkomponować w tę historię, to co przydarzyło się Adamowi. Ponownie skłaniając Nas do zadumy, do zastanowienie się, jak my akurat zapatrujemy się na tę sytuację. Cała historia skrywa w sobie plejadę różnorodnych bohaterów, którzy zachwycają swoją odmiennością i autentycznością. Każdy charakter, każda osobowość, którą mamy okazję poznać zagłębiając się w treść tej historii, nadaje jej wyrazistości, ekspresji i pozostawia silny oddźwięk. Mimo iż, prym wiedzie Zuza i Adam, to inni bohaterowi, również są znaczący, jednocześnie tworząc ujmujący całokształt.

Prócz tego, iż tę historię się pochłania jednym kęsem, a długo po, jeszcze rozkoszuje się jej smakiem, to nieustająco jesteśmy prowokowani do tworzenia indywidualnych przemyśleń. Refleksja goni refleksję. Anna Dąbrowska, nieprzerwanie powtarza, iż w swoich powieściach zawsze stawia na emocje. Nie zawodzi. Emocji, jest tu cała masa. Przez całą historie jesteśmy absorbowani przez Autorkę, silną dawką bezustannie bijących, rozkwitających i klarujących się emocji. Emocje gonią emocje.

Rewelacyjnym rozwiązaniem, które Autorka wkomponowała w swoją historię, były „wstawki” (wyraźnie odróżniające się czcionką), opowiadające o dawnych relacjach Adama i Zuzy. Dzięki temu, możemy poznać, jak silne uczucie połączyło tych dwojga. Jak ważnymi osobami byli dla siebie kiedyś. Jak wiele ich łączyło, jak się do siebie zwracali, jak spędzali wspólnie czas.

Już przy recenzji W rytmie passady pisałam, iż bardzo sobie cenie styl i język jakim operuje Anna Dąbrowska. Napiszę to raz jeszcze. Autorka tworzy bardzo lekkie, plastyczne opisy, a także z dużą swobodną buduje rzetelne i dynamiczne dialogi. Anna posługuję się również pięknym i bogatym językiem. Pisze ze smakiem. Bajecznie stopniuje napięcie, a każdą stronę czyta się z niecierpliwością i nieustającym zaciekawieniem. Ta historia jest jak balsam, otula serce, otula dusze i dzięki niej możemy poczuć magię świąt. Było mi niezmiernie miło, przenieść się do Urokliwych i zaznajamiać się z otoczeniem, w którym żyje Zuza i Adam.

Godne uwagi jest również to, iż Autorka na końcu historii Zuzy i Adama, zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Anna Dąbrowska tymi kilkom słowami, skierowanymi bezpośrednio do nas - czytelników, pozwoliła ponownie popaść w zadumę, jednocześnie dając motywację, do tego, iż nigdy nie jest za późno na to abyśmy byli szczęśliwi, bo szczęście trzeba nauczyć się łapać garściami.

Chciałabym jeszcze nadmienić, iż w części Od Autorki, znajdują się jedne z najpiękniejszych słów, jakie przeczytałam w swoim życiu. Anna Dąbrowska zdecydowała się na samym końcu swojej najnowszej publikacji umieścić fragment Paradoksu naszych czasów – Dalajlamy. Czytaliście kiedyś ten tekst? Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, aby opisać to, co w sobie skrywa. Jeżeli Wy również wierzycie w moc słowa pisanego i w to, że tak bardzo często jest w tym wiele życiowych prawd, to znajdźcie ten tekst w internecie, przeczytajcie, poczujcie, zastanówcie się i przyznajcie racje. Piękno samo w sobie. Bardzo często wracam do tego tekstu i chłonę go, analizuję i za każdym razem dostrzegam w nim coś innego, nowego, odmiennego niż dotychczas. Bardzo się cieszę, iż Anna Dąbrowska wkomponowała te słowa w Jutro będziemy szczęśliwi, wówczas całość komponuje się nad wyraz cudownie, imponująco i ze smakiem. Polecam z całego serca. Tę historię trzeba poczuć.



Zapraszam na garść cytatów z Jutro będziemy szczęśliwi.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję 
Wydawnictwu Zysk i S-ka.


20 komentarzy:

  1. Mi tak samo bardzo spodobała się ta książka ;) oby więcej pojawiało się takich na rynku wydawniczym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta historia jest wspaniała! :D Bardzo mi się podobała <3 Czekam na kolejne książki tej autorki :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta pozycja jeszcze przede mną i nie mogę się doczekać aż po nią sięgnę! :)

    Pozdrawiam cieplutko!

    czytelniczkaa97.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie napisane... A bardzo lubię narracje z kilku punktów widzenia, daje to możliwość popatrzenia na daną sytuację z innych perspektyw. A to zawsze jest bardzo ciekawe. Tytuł sobie już zapisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak poruszającą książkę zdecydowanie chce przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta książka jest niesamowita i magiczna, jak wszystkie spod pióra Ani ;)
    Buziaki Kochana, pięknie tu :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj bardzo często tak mam, że przeczytam książkę i nie mam pojęcia, co o niej napisać - mam wtedy wrażenie, że żadne słowa nie oddadzą tego, co myślę. Dochodzę wtedy do wniosku, że marny ze mnie recenzent :)

    Co do książki - jest jeszcze przede mną. Z autorką też nie miałam okazji się zapoznać, więc tym bardziej jestem ciekawa, co z tego wyjdzie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też czasami mam problem z ubraniem w słowa mojej opini o książce. Jeśli powieść była bardzo dobra to czasami ciężko wyrazić to słowami :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie szukam książki, która dostarczy mi, aż tyle emocji, także zapisuję sobie ten tytuł ;)

    goszaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznaję, że nie miałam okazji poznać pióra autorki. Mam w swojej biblioteczce powieść "W rytmie passady", która czeka na swą kolej. Może uda mi się ją przeczytać jeszcze w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam nic tej autorki i... raczej nie przeczytam. Nie mój klimat. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam to uczucie. Ja nieraz mam wrażenie, że nie będę w stanie oddać piękna książki i dobrze tego wszystkiego pokazać.
    xoxo
    L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  13. To wspaniale,że książka nie zawiodła. Przeczytam ją na pewno, bo czeka już na mojej półce. Będę więc spodziewać się po niej najlepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja częściej mam tak, że czuję potrzebę podzielenia się z innymi tymi emocjami i wręcz rozkazania wszystkim, aby koniecznie dali szansę książce, bo nie wiedzą co tracą :D
    Na pewno zainteresuję się tą książką, historia wydaje się piękna i niezwykle klimatyczna :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Sama fabuła, zdaje się być taka, nie wiem jak to napisać, typowa? Przewidywalna? Ale gdyby tak było, nie napisałabyś o niej tylu miłych słów. Czuję się bardzo zachęcona Twoja recenzja do sięgnięcia po tę książkę.
    Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem właśnie po lekturze i również podobała mi się ta ksiażka :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥