Już jutro oficjalna premiera "O jeden diament za daleko" autorstwa Marty Radomskiej, którą mój blog objął patronatem medialnym. W związku z tym serdecznie zapraszam Was na wywiad z autorką!
Ostatnio
rozmawiałyśmy w związku z
premierą „Tego kwiatu jest pół światu”, a teraz przyszedł czas, aby
podyskutować o kontynuacji, czyli o książce „O jeden diament za daleko”. Jakie
emocje towarzyszą Ci w związku z zbliżającą się premierą?
Żeby odpowiedzieć Ci na to pytanie, najpierw musiałabym posiedzieć na kozetce u terapeuty, żeby uporządkował cały ten tajfun, który szaleje mi w głowie i sercu ;) Generalnie każda premiera wyzwala u mnie coś w rodzaju ADHD i sprawia, że nie potrafię usiedzieć w miejscu. Jest przede wszystkim ogromna dawka adrenaliny, nerwy, jak książka zostanie przyjęta przez Czytelników. Wcinam gigantyczne ilości czekolady i przemieszczam się z prędkością światła, doprowadzając otoczenie do obłędu. Myślę, że dzieje się tak ze względu na wielkie zaangażowanie emocjonalne, jakie towarzyszy mi podczas pisania. Trudno jest podejść na chłodno do chwili, gdy bohaterowie i czytelnicy mają się wreszcie spotkać. Pamiętam stres przy debiucie i każdy kolejny. I to pytanie w głowie: czy kiedyś ta trema się skończy? Dziś wiem jedno. Dopóki jest trema, dopóki są tak silne emocje, to znaczy, że człowiek kocha, to, co robi. Najgorsze, co może przyjść, to zobojętnienie.
Czy drugi
tom pisało Ci się łatwiej,
niż pierwszy, czy nie odczułaś żadnej różnicy?
Nie odczułam żadnej różnicy, ponieważ drugą część napisałam właściwie "z rozpędu". Zazwyczaj gdy kończę jedną książkę, robię sobie miesiąc przerwy dla tak zwanej "higieny psychicznej", żeby nie zapomnieć, jak funkcjonuje się w świecie realnym. Tym razem żadnej przerwy nie było. Czułam, że Majka nie powiedziała ostatniego słowa, co w sumie nikogo nie powinno dziwić w przypadku takiej gaduły, jak panna Kostrzewska.
Czy
konsultowałaś z kimś fragmenty
drugiego tomu? Ktoś Cię wspierał w procesie twórczym? (oprócz kota 😉)
Tak, przyznaję, były mi potrzebne konsultacje! W tym celu (ku niezadowoleniu mojego kota) często spotykałam się z moimi weterynarzami. I wcale nie chodziło o sprawdzenie, ile w rzeczywistości jest w stanie zdemolować w gabinecie wkurzony kot. Potrzebowałam informacji, czy jest szansa, by rozmontowanie diamentowej kolii i pożarcie jej przez kota mogło mieć szczęśliwy finał. Jasne, w książkach można sobie pozwolić na wiele, ale za bardzo kocham zwierzaki, by nawet fikcyjnie narazić je na nieprzyjemności.
Co było dla Ciebie główną inspiracją do napisania powieści
„O jeden diament za daleko”?
„O jeden diament za daleko”?
Przez cały czas, gdy pracowałam na tym tekstem, miałam przed oczami pewien wieczór spędzony z przyjaciółmi. Było wesoło, przynajmniej dopóki nie zeszliśmy na tematy finansowe i kredytowe. Po długiej debacie doszliśmy do jedynego słusznego wniosku: musimy napaść na bank! W rzeczywistości utknęliśmy już w fazie planowania, a jak daleko zabrnęła Maja ze swoimi przyjaciółmi, Czytelnicy muszą przekonać się sami!
„O jeden
diament za daleko” to Twoja piąta
książka, która z nich jest Twoja ulubioną? Do
której masz największy sentyment?
Na to pytanie najchętniej odpowiedziałabym prośbą o inny zestaw pytań. Każda z moich książek niesie ogromny ładunek emocjonalny, który towarzyszył mi podczas pisania. W pewien sposób najważniejszy jest "Maraton do szczęścia", bo był to mój literacki debiut, ale we wszystkie teksty wkładam całe serce i we wszystkich zostawiam kawałek siebie.
Czy w „O
jeden diament za daleko” pojawiły się
elementy
z prawdziwego życia?
z prawdziwego życia?
Poza ambitnymi planami napadu na bank? Na szczęście nie. Może oprócz początkowej niechęci rodziców Majki do jej wytatuowanego mężczyzny. Moja prywatna mama też była bardzo zdegustowana, ilekroć wracałam ze studia tatuażu. I paradoksalnie dopiero postać Stevena przekonała ją, że tatuują się nie tylko niebezpieczni wariaci.
Co podczas pisania „O jeden diament za daleko” sprawiało Ci największą trudność?
Najgorszy moment podczas pracy nad książką to ta chwila, gdy stawiam ostatni znak, a potem nieśmiało zerkam na statystykę wyrazów… Po czym walę głową w klawiaturę i wyję ze złości, bo znów się nie zmieściłam w sugerowane przez Wydawcę granice ilości znaków. Tym razem było to samo, bo matematyk i statystyk ze mnie kiepski J W końcu zagroziłam mojej Redaktor, że zacznę wyrzucać spacje, ale się nie zgodziła…
Czy książkowa
Majka istnieje w rzeczywistości? Czy jej postać to wytwór Twojej wyobraźni?
Przez długi czas byłam przekonana, że ja pierwsza wymyśliłam Maję. Tymczasem okazało się, że trochę lat wcześniej wymyśliło ją życie! Niedawno napisała do mnie bardzo sympatyczna dziewczyna właśnie o imieniu Maja, rozwiedziona, kociara i fanka facetów z tatuażami! Obie do dziś zastanawiamy się nad przyczyną tego niezwykłego zjawiska, ale mój mąż wie swoje! Ostatecznie zawsze był zdania, że mam zadatki na czarownicę!
Jak Ci się udaje
się pogodzić pisanie książek z codziennymi obowiązkami – pracą,
domem?
A wiesz, że to pytanie bardziej do specjalistów od zaawansowanej fizyki? Czasem mam wrażenie, że opanowałam rozciąganie czasoprzestrzeni niczym gumy balonowej do perfekcji. Najtrudniejszy jest brak zrozumienia ze strony ludzi, którzy uważają, że pisanie to taka forma hobby, którą można uskuteczniać w dowolnej chwili. „E tam, jak nie napiszesz dziś, to napiszesz jutro!” A guzik z pętelką, tak się nie da! Uciekam od takich osób jak najdalej, bo nie chcę pisać na odczepne, kiedyś tam, w wolnej chwili. I jako autorka, i jako czytelnik nie cierpię książek pisanych na kolanie.
Czy pisząc
książkę, wiesz od razu, co się wydarzy, czy piszesz raczej spontanicznie?
Planuję. Jestem maniaczką porządkowania akcji i nigdy nie zaczynam pracy, dopóki nie mam w głowie i na papierze szkicu fabuły. To daje mi pewność, że gdy moi bohaterowie zaczną za bardzo szaleć, zdołam zapanować nad tym pełnym ułańskiej fantazji towarzystwem. Oczywiście, daję im wolną rękę, ale skłamałabym, twierdząc, że siadam do komputera i natchnienie zalewa mnie jasnym światłem. Takie oświecenie jest wspaniałą rzeczą, ale jego blask czasem zaburza człowiekowi racjonalny ogląd, a to już prosta droga do poplątania wydarzeń lepiej, niż zrobi to kot z kłębkiem wełny. Kiedyś tak spróbowałam i efekt był porażający. Główny bohater okazał się mordercą i w dodatku zabił nie tego, co trzeba! I jak ja go miałam potem ustawić na ślubnym kobiercu, by żył z ukochaną długo i szczęśliwie? Za takie atrakcje to ja bardzo dziękuję!
Co Cię
motywuje do pisania?
Moje pisanie napędza miłość – do Czytelników i do moich bohaterów. Istnieje też inna teoria, lansowana przez moich bliskich, jakobym pisała, bo jestem sadystką. Podobno znęcam się nad bohaterami, motam im w życiu i ogólnie robię wszystko, by mieli pod górkę. Osobiście uważam jednak, że to są wstrętne pomówienia i wypieram się takich motywów!
Jakich autorów czytasz na co dzień?
Ostatnio zakochałam się w cyklu "Szeptucha" Katarzyny Miszczuk. Główna bohaterka patrzy na świat z tą szczyptą ironii, którą uwielbiam. Podobne odczucia budzi we mnie Kalina z powieści Joanny Szarańskiej. Pochłonął mnie również cykl o Lipowie Katarzyny Puzyńskiej. Niezmiennie wśród moich ulubionych pisarzy królują Joanna Chmielewska i Alek Rogoziński. I... Jackson Galaxy, specjalista od kociej psychologii J
Jak uważasz, co
się składa na dobrą literacką historię?
Podstawą są dla mnie bohaterowie. Chcę, żeby byli realni. Żadnych idealnych marionetek! To chyba działa podobnie, jak w życiu. Jeśli poznajesz kogoś, kto urzeknie cię swoją osobowością, chcesz towarzyszyć mu na każdym kroku. Dlatego moim marzeniem jest tworzyć takie postacie, za którymi czytelnik pobiegnie i na koniec świata.
Jak zachęciłabyś
czytelników do sięgnięcia po „O jeden diament za daleko”?
Myślę, że skutecznie zrobi to okładka, zapraszając wszystkich, by wzorem modelki wskoczyć na rower i wybrać się na szaloną wycieczkę po świecie Majki. To świat pełen śmiechu, szybkich zwrotów akcji i zagadek, ale też wzruszeń. Dla miłośnika (i miłośniczki) przygód – jak znalazł!
Serdecznie dziękuję Marcie za udział w cyklu Autor pod lupą! ❤
Znacie twórczość autorki?
Macie w planach najnowszą publikację?
Polub profil Marty Radomskiej na Facebooku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥