Tytuł:
Smaki życia
Autor: Anita Scharmach
Wydawnictwo: Lucky
Ilość stron: 238
Oprawa: Miękka
Smaki życia to kontynuacja powieści Zaraz wracam. Bo emocjonującym i jednocześnie lekko podłamującym mnie zakończeniu
przy Zaraz wracam z biciem serca i ogromnym zniecierpliwieniem,
zaintrygowaniem i zaciekawieniem oczekiwałam dalszych losów Marty Kowalskiej.
Tak bardzo się cieszę, że Anita Scharmach zdecydowała się napisać dalsze lody
Marty. To co ją spotkało, to w jaki sposób życie z niej zadrwiło, nie mogło się
zakończyć tak po prostu, na jednym tomie. A tym bardziej na zakończeniu
otwartym. Także dziękuję Anitko, za tę emocjonującą kontynuację. Dziękuję za
happy end, bowiem kolejnego przygnębiającego zakończenia nie przezwyciężyłabym.
Marta ma za sobą wiele traumatycznych przeżyć. Prócz
tego, iż straciła swoje dwie córki, to także śmierć zawitała do jej męża i
odebrała go na zawsze. Po długoletnim dochodzeniu do siebie, walce o szczęście
i uśmiech Marcie udało się pozbierać. W jej życiu ponownie zagościła harmonia,
kobieta poznała wspaniałego mężczyznę Artura i jego córeczkę Blankę. Tych dwoje
wkroczyło do życia kobiety całkiem niespodziewanie, ale z cudownym oddźwiękiem.
Pokochała ich z wzajemnością. Prócz tego Marta prowadzi uroczą kocią kawiarnię,
która przynosi jej wiele radości, satysfakcji a także staje się dobrą
motywacją, do otwarcia kolejnych punktów. Jednak jak to w życiu bywa, nie
zawsze jest kolorowo. Idylla, która zagościła w życiu Marty, ponownie zostaje
wystawiona na próbę. Co tym razem przygotował los dla kobiety? Jak sobie z tym
poradzi? Czy uda się jej pokonać przeciwności i będzie gotowa na poznanie
wszystkich smaków życia?
Nie szukałam miłości, ona sama mnie znalazła. Miłość wypatrywana nierzadko przechodzi obok, niezauważona.
Emocjonująca, ciepła, nieprzewidywalna, zaskakująca,
wywołująca uśmiech i łzy wzruszenia. Taka właśnie jest kontynuacja Zaraz
wracam. Prawdziwa i piękna. Skłaniająca do zastanowienia, do refleksji,
otwierająca oczy na wiele istotnych spraw. To nie tylko historia o miłości. To
także historia o przyjaźni, relacjach, odkrywaniu siebie, poszukiwaniu szczęścia
oraz chwil relaksu.
Nienaganna kreacja bohaterów, daje odbiorcy możliwość,
pełnego zaangażowania się w ich aktualną sytuację. Każda osobowość przewijająca
się przez tę publikację, jest autentyczna, naturalna, posiada wady i zalety,
daje poczucie, iż jest taka sama jak my. Przezywa upadki i wzloty, posiada
dylematy i rozterki, doświadcza szczęście i radość. Bardzo mi się spodobało to,
iż w tej części mamy możliwość bliżej poznać mamę Artura – Irenę. Jej wspólny
wypad z Martą do SPA, spędzanie wspólnie czasu, uświadamianie Marcie, wiele
różnorodnych kwestii, niejednokrotnie wywołały uśmiech na mojej twarzy. Marta
nadal kwitnie na naszych oczach, nieustannie zmienia się, poszukuje spokoju bo
stracie najbliższych. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, iż Artur i
Blanka, tak bardzo ją wspierają, są przy niej, podnoszą na duchu, okazują
ciepło i miłość.
Czasem warto być na samym dnie,aby docenić to, jak wiele się ma.
Pojawiło się kilka wątków, których kompletnie
się nie spodziewałam. Także ogromnym plus dla Anity Scharamch, za zaskoczenie.
Do końca też, nie była pewna, jak te wątki w rezultacie zostaną poprowadzone.
Autorka zgrabnie manipuluje czytelnikiem, wprowadza dozę niepewności,
powątpiewania, niepokoju, by w rezultacie wykiełkować takie rozwiązania, że
nieraz musiałam walczyć z przyspieszonym biciem serca.
Całość czyta się niesłychanie szybko. Przez całość się
wprost przepływa, a to między innymi dzięki temu, iż Anita operuje bardzo
lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem, jednocześnie nie zapominając o żywych
i wyrazistych dialogach. Nie ma miejsca na nudę. Tam gdzie bohaterzy się
śmieją, czytelnik również się śmieje. Tam gdzie bohaterzy przeżywają kryzysy,
płaczą, mają problem z odnalezieniem się w danej sytuacji, my również
angażujemy się w ich sytuację i wraz z nimi to przeżywamy. Kibicujemy im. Pragniemy
dla nich jak najlepiej. Mimo wątków łzawych, cała publikacja, roztoczyła
przyjemne ciepło w moim wnętrzu. Tego było mi trzeba.
Jeśli jeszcze nie poznaliście Marty Kowalskiej to
koniecznie musicie to nadrobić! Polecam najserdeczniej jak potrafię.
Za możliwość patronowania
książki Smaki życia, serdecznie dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Lucky.
Muszę w końcu zapoznać się z twórczością tej autorki. Skuszę się na pewno na tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńMam smaka na Smaki życia.
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę z chęcią poznam :)
Chętnie zafunduję sobie taki emocjonalny koktajl.:)
OdpowiedzUsuńGratuluje patronatu! :) Nie czytałam pierwszej części ale jeszcze wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńZ twojej recenzji wynika, ze to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuń