czwartek, 14 grudnia 2017

150. "Smaki życia" - Anita Scharmach || RECENZJA PATRONACKA




Tytuł: Smaki życia
Autor: Anita Scharmach
Wydawnictwo: Lucky
Ilość stron: 238
Oprawa: Miękka


Smaki życia to kontynuacja powieści Zaraz wracam. Bo emocjonującym i jednocześnie lekko podłamującym mnie zakończeniu przy Zaraz wracam z biciem serca i ogromnym zniecierpliwieniem, zaintrygowaniem i zaciekawieniem oczekiwałam dalszych losów Marty Kowalskiej. Tak bardzo się cieszę, że Anita Scharmach zdecydowała się napisać dalsze lody Marty. To co ją spotkało, to w jaki sposób życie z niej zadrwiło, nie mogło się zakończyć tak po prostu, na jednym tomie. A tym bardziej na zakończeniu otwartym. Także dziękuję Anitko, za tę emocjonującą kontynuację. Dziękuję za happy end, bowiem kolejnego przygnębiającego zakończenia nie przezwyciężyłabym.

Marta ma za sobą wiele traumatycznych przeżyć. Prócz tego, iż straciła swoje dwie córki, to także śmierć zawitała do jej męża i odebrała go na zawsze. Po długoletnim dochodzeniu do siebie, walce o szczęście i uśmiech Marcie udało się pozbierać. W jej życiu ponownie zagościła harmonia, kobieta poznała wspaniałego mężczyznę Artura i jego córeczkę Blankę. Tych dwoje wkroczyło do życia kobiety całkiem niespodziewanie, ale z cudownym oddźwiękiem. Pokochała ich z wzajemnością. Prócz tego Marta prowadzi uroczą kocią kawiarnię, która przynosi jej wiele radości, satysfakcji a także staje się dobrą motywacją, do otwarcia kolejnych punktów. Jednak jak to w życiu bywa, nie zawsze jest kolorowo. Idylla, która zagościła w życiu Marty, ponownie zostaje wystawiona na próbę. Co tym razem przygotował los dla kobiety? Jak sobie z tym poradzi? Czy uda się jej pokonać przeciwności i będzie gotowa na poznanie wszystkich smaków życia?


Nie szukałam miłości, ona sama mnie znalazła. Miłość wypatrywana nierzadko przechodzi obok, niezauważona.


Emocjonująca, ciepła, nieprzewidywalna, zaskakująca, wywołująca uśmiech i łzy wzruszenia. Taka właśnie jest kontynuacja Zaraz wracam. Prawdziwa i piękna. Skłaniająca do zastanowienia, do refleksji, otwierająca oczy na wiele istotnych spraw. To nie tylko historia o miłości. To także historia o przyjaźni, relacjach, odkrywaniu siebie, poszukiwaniu szczęścia oraz chwil relaksu. 

Nienaganna kreacja bohaterów, daje odbiorcy możliwość, pełnego zaangażowania się w ich aktualną sytuację. Każda osobowość przewijająca się przez tę publikację, jest autentyczna, naturalna, posiada wady i zalety, daje poczucie, iż jest taka sama jak my. Przezywa upadki i wzloty, posiada dylematy i rozterki, doświadcza szczęście i radość. Bardzo mi się spodobało to, iż w tej części mamy możliwość bliżej poznać mamę Artura – Irenę. Jej wspólny wypad z Martą do SPA, spędzanie wspólnie czasu, uświadamianie Marcie, wiele różnorodnych kwestii, niejednokrotnie wywołały uśmiech na mojej twarzy. Marta nadal kwitnie na naszych oczach, nieustannie zmienia się, poszukuje spokoju bo stracie najbliższych. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, iż Artur i Blanka, tak bardzo ją wspierają, są przy niej, podnoszą na duchu, okazują ciepło i miłość. 

Czasem warto być na samym dnie, 
aby docenić to, jak wiele się ma.

Pojawiło się kilka wątków, których kompletnie się nie spodziewałam. Także ogromnym plus dla Anity Scharamch, za zaskoczenie. Do końca też, nie była pewna, jak te wątki w rezultacie zostaną poprowadzone. Autorka zgrabnie manipuluje czytelnikiem, wprowadza dozę niepewności, powątpiewania, niepokoju, by w rezultacie wykiełkować takie rozwiązania, że nieraz musiałam walczyć z przyspieszonym biciem serca. 

Całość czyta się niesłychanie szybko. Przez całość się wprost przepływa, a to między innymi dzięki temu, iż Anita operuje bardzo lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem, jednocześnie nie zapominając o żywych i wyrazistych dialogach. Nie ma miejsca na nudę. Tam gdzie bohaterzy się śmieją, czytelnik również się śmieje. Tam gdzie bohaterzy przeżywają kryzysy, płaczą, mają problem z odnalezieniem się w danej sytuacji, my również angażujemy się w ich sytuację i wraz z nimi to przeżywamy. Kibicujemy im. Pragniemy dla nich jak najlepiej. Mimo wątków łzawych, cała publikacja, roztoczyła przyjemne ciepło w moim wnętrzu. Tego było mi trzeba. 

Jeśli jeszcze nie poznaliście Marty Kowalskiej to koniecznie musicie to nadrobić! Polecam najserdeczniej jak potrafię.


Za możliwość patronowania książki Smaki życia, serdecznie dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Lucky.


6 komentarzy:

  1. Muszę w końcu zapoznać się z twórczością tej autorki. Skuszę się na pewno na tę książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję patronatu :)
    Książkę z chęcią poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie zafunduję sobie taki emocjonalny koktajl.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluje patronatu! :) Nie czytałam pierwszej części ale jeszcze wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z twojej recenzji wynika, ze to książka dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥