Tytuł: Zdobyć Rosie. Początek gry
Autor: Kirsty Moseley
Autor: Kirsty Moseley
Wydawnictwo: Harper Colllins
Ilość stron: 319
Oprawa: Miękka
Tytułowa Rosie, to najlepsza przyjaciółka Anny,
którą mieliśmy okazję poznać w poprzednich książkach Autorki – Nic do
stracenia. Początek oraz Nic do stracenia. Wreszcie wolni.
Dziewczyna mieszka w Barstow, ale zdecydowała się na przeprowadzkę do Los
Angeles, bowiem udało się jej znaleźć pracę. Prócz tego, iż jest nauczycielką,
to także dorabia jako kelnerka w restauracji, a także sprząta i pracuje jako
pokojówka w hotelu. Kiedy na jej drodze pojawia się Nate Peters –
niepoprawny podrywacz i najlepszy przyjaciel Ashtona, początkowo dziewczyna
jest onieśmielona jego otwartością i intensywnym podrywem oznajmia mu iż, nie
jest zainteresowana jego osobą. Jednak z czasem, zaczyna się angażować w tę
znajomość, ale ukrywa coś przed Nate. Jak chłopak zareaguje, gdy prawda wyjdzie
na jaw?
Niestety muszę napisać, iż nie jest to historia
wysokich lotów, a tym bardziej taka, która pozostaje w pamięci na długie lata.
Schematyczna, nie posiadająca fabuły intrygującej, frapującej i odkrywczej. A
szkoda. Tajemnica, którą skrywa Rosie, jest niestety banalna i oklepana... Z
mojego punktu widzenia, Autorka nie wysiliła się, tworząc tę tajemnicę.
Liczyłam na coś bardziej oryginalnego, nieprzewidywalnego. Już czytałam kilka
książek tego samego pokroju... Myślałam, że ta historia jakoś mnie zaskoczy i
pozostawi pozytywny oddźwięk, ale niestety tak się nie stało. Jednak jest kilka
plusów.
Początek historii jest dość ciekawy. Z zaangażowaniem
śledziłam, metamorfozę, która przechodził Nate, za sprawą Rosie. Jak się
sukcesywnie i stopniowo przeistaczał z prawdziwego podrywacza w
odpowiedzialnego, romantycznego, opiekuńczego mężczyznę. Jego przemiana jest
jak najbardziej widoczna i jednocześnie pozytywna. Dzięki temu, iż większość
fabuły widzimy właśnie oczami Nate, mamy możliwość w pełni poznać osobowość i
charakter chłopaka, wraz z nim przezywać jego upadki i wzloty, a także wraz z
nim walczymy, o serce Rosie. Nie zabrakło również kilku fragmentów, z
perspektywy tytułowej Rosie, wówczas dziewczyna staje się nam w pewnym stopniu
bliższa i mamy możliwość dogłębnego zrozumienia jej obaw względem Nate.
Faktem jest również to, iż Autorka operuje lekkim i
przyjemnym w odbiorze językiem, dzięki temu całość czyta się szybko i nie
doświadczamy, iż coś jest naciągane. Ciekawa również są dialogi między Nate i
Rosie. Dość często wywoływały uśmiech na mojej twarzy, także myślę, iż to także
jest na plus.
Sądzę również, iż bardzo dobrze, że Autorka w tej
książce wspominała zarówno Anne, jaki i Ashtona, których mieliśmy okazje poznać
we wcześniejszych publikacjach, wówczas tworzy się jednolita ciągłość, a
bohaterzy nie zostali odstawieni w zapominanie.
Myślę, że fani Autorki mogą się skusić na te historię,
jednak osoby, które dość często sięgają po takie historie, mogą się zawieść.
Niemniej jednak nie odradzam. Całość czytało się bardzo przyjemnie, mimo
schematyczności, także sądzę, iż można w pewien sposób zadowolić się tą
historią. Chyba również jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Nate i Rosie
i być może skuszę się na kontynuację.
Za możliwość przeczytania książki, serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Harper Colllins.
Mam dość mieszane odczucia odnośnie tej książki. Nie wiem czy po nią sięgnę.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Raczej nie na chwilę obecną. Tym razem poszukuję bardziej emocjonalnych lektur.
OdpowiedzUsuńNie przeszkadza mi schematyczność, dlatego chętnie zapoznam się z powyższą pozycją.
OdpowiedzUsuńMnie taka schematyczność nie ma zniechęca. Nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o autorce, aczkolwiek nie do końca jej książki trafiają w jej gust, aczkolwiek nie mówię im nie :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo nie lubię stylu autorki i na każdą jej kolejną książkę z góry mówię: nie.
OdpowiedzUsuńJuż druga recenzja w podobnym klimacie i ocenie. No to jednak już stanowczo podziękuję :D
OdpowiedzUsuńPodrugiejstronieokładki
Kurczę, szkoda, że nie spodobała Ci się ta książka :( ja nic nie czytałam jeszcze tej autorki i chyba nie zamierzam. Wolę poczytać coś, co zapadnie mi w pamięć...
OdpowiedzUsuńKarolina-comebook
Aaaaa, to moja druga recenzja tej książki, na jaką dzisiaj trafiam! Jejku, ja chyba jestem niestabilna emocjonalnie jak Andrzej Piaseczny w the voice of poland. Raz mi się wydaje, że chcę coś przeczytać, a chwilę potem okazuje się, że jednak chyba to nie jest pozycja dla mnie :D Nie lubię mdłych i schematycznych książek, a których zapominamy, nawet jeśli są lekko napisane. Już nie wiem czy chcę ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe