czwartek, 31 stycznia 2019

309. "Chłopiec z ulicy Wschodniej" - Anna Stryjewska || RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

"Życie lubi zaskakiwać".

Gabriel Konecki, tytułowy chłopiec z ulicy Wschodniej, wychowuje się w rodzinie, w której stosowana jest przemoc. Bezwzględny ojciec alkoholik bardzo często wyładowuje swoją frustrację i złość na synu i żonie. Czy ich los kiedyś się odmieni? Czy będą jeszcze kiedyś czuć się bezpiecznie we własnym mieszkaniu?

Anna Stryjewska oddaje w ręce czytelników przejmującą historię o przemocy, braku bezpieczeństwa, smutku, wątpliwościach i nadziei na lepszą przyszłość.

Gabriela poznajemy w momencie, gdy jest już dojrzałym mężczyzna i wspomina to, co kiedyś miało miejsce w jego życiu. Kiedyś był nieśmiały, niepozorny i zamknięty w sobie. Wstydził się, jąkał. Teraz stara się realizować swoje marzenia i nie oglądać się za siebie. Czy rzeczywiście jego przeszłość stanowi zamknięty rozdział? Czy marzenia o spokoju nabiorą w końcu realnych kształtów?
„Życie niejeden raz go zaskoczyło, dlatego był ostrożny w planowaniu przeszłości”.

Historia Gabriela utkana jest z emocji, które niosą silne wzruszenie. Autorka z wnikliwością przedstawiła życie dwójki bohaterów, którzy w domu przeżywają piekło. Podziwiałam Irenę za to, iż w milczeniu znosiła obelgi pod swoim i syna adresem. Podziwiałam ją i jej syna za to, że bez słowa przyjmowali kolejne ciosy, że nie znaleźli w sobie dość odwagi, aby udać się gdzieś po pomoc. Jestem pewna, że znalazłby się ktoś, kto przyjąłby ich z otwartymi ramionami dodał otuchy i zapewnił wsparcie.

Nieustanne życie w poczuciu wstydu i braku bezpieczeństwa bez wątpienia nie było tym, o czym marzyli Irena i jej syn. Jednak przemoc, której doświadczali, była owiana tajemnicą. Irena bała się, że ktoś odkryje to, co dzieje się w ich domu, że prawda o ich życiu wyjdzie na jaw i cały złożony z mrzonek świat rozsypie się jak domek z kart. Dlaczego w takich sytuacjach ludzie się ukrywają? Czy czują się z tym dobrze? Czy naprawdę nie chcą pomocy? 
"Słowo "ojciec" kojarzyło mu się tylko z poczuciem zagrożenia i fizycznym bólem. Nawet kiedy rodzic starał się być miły dla syna, co zdarzało się niezwykle rzadko, ten nie tracił czujności niczym kot na łowach. Uważał, by za blisko nie podejść, by nie powiedzieć czegoś głupiego, nie zająknąć się, co było najtrudniejsze, by nie rozwścieczyć go ponownie".

Przemoc to trudny i bolesny temat, a ludzie się jej wstydzą i ciężko jest im o niej mówić. Uważam jednak, że nie powinni się z tym ukrywać. Przecież nie o to chodzi w życiu, aby żyć w ciągłym strachu, bólu i nieustannie płakać. Jest tyle instytucji, które przeciwdziałają przemocy. Są ludzie, którzy są gotowi pomóc ofiarom. Dlaczego boimy się wykonać ten pierwszy krok - krok ku lepszemu? 

W moim odczuciu Anna Stryjewska za pomocą historii Gabriela i jego mamy przede wszystkim chciała pokazać do czego w rezultacie może doprowadzić milczenie. Niby ktoś zauważył, że coś się dzieje w ich domu, ale jednak nic z tym nie zrobił. Boimy się, uciekamy od tego, nie chcemy pomagać. A wystarczy jeden telefon. Ten jeden telefon może uratować komuś życie. Niech ta książka będzie apelem dla osób, które doświadczają przemocy, albo są jej światkami. Pomagajmy innym i reagujmy. Niby wiele, a jednocześnie tak niewiele. Serdecznie polecam!




GARŚĆ INFORMACJI O KSIĄŻCE 
Tytuł: "Chłopiec z ulicy Wschodniej"
Autor: Anna Stryjewska
Wydawnictwo: Szara godzina
Ilość stron: 176
Oprawa: Miękka 
Moja ocena: 9/10
Data premiery: 4 lutego 2019





Za możliwość przedpremierowego przeczytania  
książki dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Szara Godzina.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥