poniedziałek, 4 marca 2019

328. "Tęcza nad jeziorem" - Magdalena Kołosowska || RECENZJA






„Jeśli będziesz omijać każdą rzekę, 
nigdy nie dopłyniesz do morza”.

Dwudziestosześcioletnia Ewa Brenner, zaraz po obronie licencjatu, wyjechała do Londynu, zaślepiona miłością do pewnego Anglika. To właśnie tam pragnęła ułożyć sobie życie. Niestety ich uczucie okazało się iluzją, a szczęście nie do końca było im pisane. Ewa pragnie rozpocząć nowy etap w swoim życiu, i co za tym idzie decyduje się na powrót w rodzinne strony. Na miejscu okazuje się jednak, że w Kowalach już nic nie jest takie samo jakie było przed jej wyjazdem. Rodzice Ewy są po rozwodzie, dom w którym mieszkała posiada innego właściciela, Brunona, zaś matka remontuje stary młyn, by tam otworzyć salon urody, o którym zawsze marzyła. Czy powrót do Kowali pomoże Ewie uporządkować życie? Czy zagłuszy lęki, obawy i strach? Czy złe wybory i nietrafione decyzje odejdą w zapomniane? Czy Ewa ujrzy tęczę? 

Ta niepozorna książka z piękną wiosenną oprawą skrywa w sobie historię, która nie tylko skłania do refleksji, ale także uczy tolerancji, empatii i pokazuje, jak ważne jest obserwowanie sygnałów, które kieruje w naszą stronę osoba zagubiona, nie potrafiąca poradzić sobie ze swoim życiem. Wołanie o pomoc może być ujawniane w różnej postaci. Kiedy dana osoba jest nam bliska, bez problemu powinniśmy to zaobserwować i starać się jej pomóc. Samookaleczenie, próby samobójcze, trudne decyzje, samotność,  nietrafione wybory, ciężka choroba, rozwód, skomplikowana relacja z matką, potrzeba bezpieczeństwa, ciepła i miłości. O tym właśnie pisze Magdalena Kołosowska. Pisze bardzo subtelnie, ale jednocześnie wymownie. Należy wczuć się w fabułę, pomyśleć, aby odkryć to, co autorka chciała czytelnikom przekazać historię Ewy, kobiety zagubionej, doświadczonej przez los, potrzebującej ciepła, wsparcia i uwagi. Niektórzy potrzebują tego mniej, inni znacznie więcej, ale pamiętajmy, że to nie oznacza, że są gorsi. 

Historia Ewy mnie poruszyła. Kiedy ją skończyłam czytać, musiałam chwilę się zastanowić, co, jak i po co. Muszę przyznać, iż zżyłam się bohaterką i nawet mogę śmiało przyznać, iż w pewnym stopniu się z nią utożsamiam. Ewa nie irytowała mnie i nie sprawiała, że miałam ochotę nią potrząsnąć, czy też przemówić do rozumu. Wręcz przeciwnie. Momentami było mi jej bardzo żal, chciałam ją przytulić, okazać wsparcie i wsłuchać. Chciałam zabrać ciężar, który spoczywał na jej barkach. Chciałam, aby się uśmiechnęła. Na całe szczęście zrobił to za mnie Bruno. 
„(...) przy nim (...) Przeszłość wydawała się odległa, niemająca żadnego wpływu na teraźniejszość, i bardzo chciałam, aby tak już zostało”.
Magdalena Kołosowska wyraziście pisze o trudnej i skomplikowanej relacji matki z córką.  Stosunki Ewy z mamą nigdy nie były ciepłe i przyjazne. W ich relacji brakowało akceptacji, zaś dominowała obojętność i odrzucenie, pojawiał się brak rozmów i nieustający chłód. Wszystko to miało głębsze podłoże i było zasadne, ale jednocześnie trudne i sprawiające ból. W końcu mama to jedna z najważniejszych osób w życiu każdego człowieka, a jej kompletny brak, albo brak okazywanie z jej strony uczuć powoduje wiele sprzecznych emocji i zagubienie. 


Resumując: "Tęcza nad jeziorem" to piękna historia o trudnych relacjach, nietrafionych wyborach, miłości, potrzebie uwagi, zagubieniu i odnajdywaniu siebie na nowo, a także o bolesnych końcach i nowych, pięknych początkach. Magdalena Kołosowska z właściwą sobie wrażliwością przypomina o tym, jak ważna w życiu człowieka jest obecność drugiej osoby. Przeczytajcie i przekonajcie się sami, że przecież każdemu z nas pisana jest tęcza, po wielu burzach i wichurach. 




GARŚĆ INFORMACJI O KSIĄŻCE 
Tytuł: "Tęcza nad jeziorem"
Autor: Magdalena Kołosowska
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 304
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Moja ocena: 9/10
Premiera: 2.10.2018 r.




Za możliwość przeczytania książki 
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. ♥